Odnaleziony przez ratowników górnik - jeden z pięciu poszukiwanych w kopalni Zofiówka - jest przygnieciony elementem konstrukcji obudowy wyrobiska; nie daje znaków życia. To już kolejna godzina akcji ratowniczej w kopalni należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Wcześniej ratownikom udało się dotrzeć i wydostać na powierzchnię dwóch innych rannych pracowników - są w szpitalu, nie ma zagrożenia dla ich życia.
Czytaj także: Akcja ratownicza w Zofiówce. Pierwsi górnicy na powierzchni
- Do trzeciego górnika, który jest uwięziony, przygnieciony elementami obudowy, dociera w tej chwili z ciężkim sprzętem kolejny, nowy zastęp - relacjonował w sobotę krótko przed północą prezes JSW Daniel Ozon.
Przypomniał, że w zagrożonym rejonie jest mało tlenu, ratownicy muszą pracować w aparatach tlenowych, budowany jest też nowy tzw. lutniociąg doprowadzający tam powietrze, aby można było w pełni spenetrować całe wyrobisko. W akcji bierze udział 17 zastępów ratowniczych, które - zmieniając się - usiłują dotrzeć do poszkodowanych dwiema drogami dojścia.
W sumie w akcję ratowniczą zaangażowanych jest ponad 200 osób.
- Robimy wszystko, co można zarobić, żeby górników uratować - zapewnił Ozon.
Oprócz głównej bazy, pod ziemią stworzono też dwie bazy pomocnicze, by ratownicy mogli być jak najbliżej penetrowanego rejonu. Zastępy muszą zmieniać się, ponieważ tlenu w ich aparatach wystarcza najwyżej na dwie godziny pracy.
Wiceprezes JSW Tomasz Śledź poinformował, że przygnieciony górnik nie daje znaków życia. - Trwa akcja uwalniania tego pracownika, przetransportowaliśmy ciężki sprzęt; pracownik jest przygnieciony konstrukcją i nie daje znaków życia - powiedział wiceprezes, zaznaczając, że obecnie - kiedy górnik pozostaje przygnieciony - nie można z całą pewnością potwierdzić, że pracownik nie żyje.
Prawdopodobnie jest to pracownik, który przed godziną 11. dzwonił na powierzchnię - był to ostatni telefon z dołu, po którym nastąpił wstrząs i zerwała się wszelka łączność. Pozostali górnicy prawdopodobnie znajdują się na ok. 250-metrowym odcinku wyrobiska, które nie zostało dotąd spenetrowane przez ratowników.
Dwaj odnalezieni wcześniej przez ratowników górnicy wyszli z wyrobiska o własnych siłach. Wcześniej stukając w rurociąg dawali ratownikom znaki, że żyją i czekają na pomoc. Czterej poszukiwani górnicy jak dotąd nie dali takich sygnałów.
Sztab akcji ratowniczej ocenia, że poszukiwani górnicy są uwięzieni między 450 a 700 metrem wyrobiska - prawdopodobnie tam znajdowało się epicentrum podziemnego wstrząsu.
Na miejsce około godz. 20 dotarł premier Mateusz Morawiecki, który wziął udziął w posiedzeniu sztabu kryzysowego. Czytaj więcej: Premier: rząd robi wszystko, by wspomóc akcję ratunkową w Zofiówce
Do wstrząsu w kopalni Zofiówka, o sile ok. 3,42 stopnia w skali Richtera, doszło w sobotę ok. godz. 11. Pod ziemią było w tym czasie ok. 250 górników. Siedmiu zaginionych pracowało w 11-osobowej brygadzie przy drążeniu nowego chodnika. Czterem osobom udało się ewakuować, siedmiu górników zostało pod ziemią - dwóch odnaleziono, trzeci jest przygnieciony; nadal trwają poszukiwania czterech innych.
Kolejne informacje o przebiegu akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka mają być podane w niedzielę około ósmej rano.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Akcja ratownicza w Zofiówce. Odnaleziony górnik nie daje znaków życia