Aktywne umacnianie - poprzez wsparcie finansowe - pozycji węgla w koszyku energetycznym unijnych państw członkowskich byłoby sprzeczne z celami klimatycznymi UE - podkreśla Maroš Šefčovič, komisarz ds. unii energetycznej, gość Europejskiego Kongresu Gospodarczego w rozmowie z Nowym Przemysłem.
Zależność energetyczna UE w latach 1995--2014 wzrosła z 43,1 do 53,5 proc.; w tym czasie urósł też udział importu w zużyciu gazu, ropy i paliw stałych. Czy polityka klimatyczno-energetyczna, której celem jest m.in. redukcja uzależnienia, ponosi w tej sferze fiasko?
- Patrzenie jedynie na zależność energetyczną jest bardzo uproszczonym podejściem, prowadzącym do błędnych wniosków.W latach 1995-2015 wewnętrzna produkcja podstawowa wszystkich nośników energii UE zmniejszyła się o 20,2 proc., a mówiąc szczegółowo: o 47,7 proc. w przypadku ropy naftowej, 43,7 proc. - gazu oraz o 57,7 proc. - węgla. Oczywiście, miało to negatywny wpływ na zależność energetyczną Unii. W tym samym okresie częściowo zrekompensowaliśmy jednak wyczerpywanie się zasobów paliw kopalnych przez wzrost produkcji energii odnawialnej (o 142 proc.). A lepsza dywersyfikacja spowodowała spadek uzależnienia od jednego dostawcy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wspólna energia Europy