Los górników z kopalni Kazimierz-Juliusz nie jest zagrożony - zapewnił w Warszawie wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz. Wiceminister w sobotę będzie rozmawiać z górnikami, którzy po czterech dniach podziemnego protestu wyjechali na powierzchnię.
Górnicy sosnowieckiej spółki, którzy od środy prowadzili podziemny protest, w sobotę wyjechali na powierzchnię. Nie zakończyli jednak protestu, będą czekać na wyniki rozmów dotyczących ich zakładu, które o godz. 16 odbędą się w Katowicach. W rozmowach mają wziąć udział przedstawiciele władz KHW, związkowców i wojewody śląskiego Piotra Litwy, Pietrewicz oraz Jan Krzysztof Bielecki reprezentujący kancelarię premiera.
Pietrewicz pytany przed wyjazdem na Śląsk, czy spotka się z górnikami, odparł: "Jedziemy, żeby spotkać się z górnikami i ich wysłuchać".
Ocenił, że jest kilka możliwości jej wygaszenia, w tym m.in. wymienił wniosek o upadłość i likwidację czy przeniesienie kopalni do innej spółki. "Inna możliwość to szukanie nabywcy tej kopalni, który byłby gotów wziąć (za nią - PAP) odpowiedzialność. Takie propozycje też są składane" - podkreślił.
Zapewnił, że los górników nie jest zagrożony. "Górnicy mają gwarancję zatrudnienia w strukturze Katowickiego Holdingu Węglowego, zarówno ci na dole, jak i pracujący na górze" - zapewnił. Jak mówił, problem dotyczy wypłaty zaległych zobowiązań. "Kopalnia nie ma pieniędzy, w związku z tym nie miała z czego tych zobowiązań uregulować. Jeśli przyjmiemy ścieżkę związaną ze spółką restrukturyzacji kopalń (przeniesienia do innych zakładów KHW - PAP), to (kwestia wypłaty zaległych zobowiązań) zostanie przeniesione właśnie na ten podmiot gospodarczy, którego będziemy musieli w tej sytuacji jeszcze wzmocnić" - wyjaśnił.
Pietrewicz dodał, że premier Ewa Kopacz chciała, by w dialog prowadzony wokół kopalni Kazimierz-Juliusz włączył się międzyresortowy zespół ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Zwrócił uwagę, że w zespole są przedstawiciele ministerstw gospodarki, finansów, skarbu oraz pracy. Mają oni - jak zaznaczył - określić zakres niezbędnych zmian regulacyjnych, które pozwolą wybrać "optymalną ścieżkę wygaszania działalności kopalni i rozwiązania konfliktu".
Zapewnił, że rząd jak najszybciej będzie chciał rozwiązać problemy kopalni, ale też oczekuje podobnych działań jej kierownictwa i KHW.
Jan Krzysztof Bielecki podkreślał z kolei, że górnicy wykazują bardzo dużo woli dialogu; wiedzą, że pewne rzeczy wymagają działań i czasu. "Myślę, że tego, czego szczególnie chcą górnicy, to szacunku - a nie postawienia ich w sytuacji takiej, w jakiej zostali postawieni, że od sierpnia nie ma wypłat i mówi się o egzekucji komorniczej mieszkań. Tak zarządzający postępować nie może" - powiedział dziennikarzom.
Kazimierz-Juliusz to spółka zależna Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) i ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. Ma zakończyć wydobycie na przełomie września i października.
Górnicy, którzy rozpoczęli protest domagając się m.in. wypłaty zaległych wynagrodzeń, w piątek dostali część zaległych wypłat. Kolejne żądania to przedłużenia żywotności kopalni, wykup mieszkań zakładowych oraz - po całkowitym wyczerpaniu węgla i zakończeniu działania kopalni - przejścia do innych zakładów KHW na dotychczasowych warunkach. W piątek do protestujących pojechał wojewoda śląski Piotr Litwa. Rozmawiał z górnikami przebywającymi 380 m pod ziemią.
Zarząd KHW deklarował wielokrotnie, że wszyscy pracownicy kopalni - ok. tysiąca osób - znajdą zatrudnienie w innych zakładach holdingu. Pierwotnie kopalnia miała działać dłużej, przyspieszenie jej likwidacji zarząd holdingu tłumaczył wyczerpaniem dostępnych złóż oraz narastaniem problemów związanych z opłacalnością i bezpieczeństwem resztkowego wydobycia.