XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Katastrofa w Karwinie. Ratownicy wydobyli ciała trzech polskich górników

Katastrofa w Karwinie. Ratownicy wydobyli ciała trzech polskich górników
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Ratownicy, którym udało się w niedzielę spenetrować fragment rejonu katastrofy w kopalni CSM Stonawa, odnaleźli i wydobyli na powierzchnię ciała trzech zabitych przez wybuch metanu polskich górników. Dalsza penetracja wyrobiska nie jest możliwa z powodu panujących tam trudnych warunków. Rejon zostanie otamowany.

  • Z danych służb wojewody śląskiego wynika, że najmłodsi zabici górnicy mieli po 29 lat, najstarsi 54.
  • Zmarli górnicy w większości byli zatrudnieni w czeskiej kopalni za pośrednictwem polskiej firmy Alpex.
  • Pochodzili z Zabrza, Chałupek, Gliwic, Jastrzębia-Zdroju, Goleszowa, Cieszyna, Mysłowic, powiatu będzińskiego, a także z województw: kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego.

Informację o przebiegu akcji przekazał dziennikarzom rzecznik koncernu OKD, do którego należy kopalnia, Ivo Czelechovsky. Poinformował, że rozpoczęła się procedura identyfikacji wydobytych na powierzchnię ciał trzech górników.

Pod ziemią wciąż pozostają zwłoki dziewięciu górników, zabitych w miniony czwartek przez zapłon i wybuch metanu. Dalsza penetracja wyrobiska jest niemożliwa z powodu panujących w wyrobisku trudnych warunków - wysokiej temperatury, niebezpiecznego stężenia gazów i zagrożenia wybuchowego.

Sztab akcji ratowniczej zdecydował, że - zgodnie z pierwotnym planem - zagrożony rejon zostanie otamowany, czyli odcięty od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami.

Tamy są gotowe do zamknięcia, ma to nastąpić jeszcze w niedzielę. Potem monitorowana będzie sytuacja za tamami - odczytywane będą wyniki pomiarów temperatury, stężenia gazów itp. Od wyników zależy, kiedy będzie można wejść do tego rejonu. Może to potrwać nawet tydzień lub dłużej.

Przyczyną katastrofy w czeskiej kopalni był metan - największy zabójca zwłaszcza w "głębokich" kopalniach - w końcu zebrał żniwo. Czy wyniesiemy z tego jakąś lekcję? Pytają o to we wspólnym komentarzu Jacek Ziarno, redaktor naczelny Nowego Przemysłu i Rafał Kerger, redaktor naczelny WNP.PL i PulsHR.pl.
Czytaj więcej: Tragedia w Karwinie powinna nas czegoś nauczyć. Polska nie potrzebuje więcej ofiar

Żałoba po górnikach: święta Barbaro, miej ich w opiece!

Z danych służb wojewody śląskiego wynika, że najmłodsi zabici górnicy mieli po 29 lat, najstarsi 54. Osierocili łącznie czternaścioro dzieci - w części już dorosłych, w części kilku- lub kilkunastoletnich. Najstarszy, pochodzący z Wielkopolski, górnik miał pięcioro dorosłych dzieci. Niedziela - decyzją prezydenta Andrzeja Dudy - jest dniem żałoby narodowej, upamiętniającym zmarłych w czeskiej kopalni górników.

Bliscy ofiar, pojawiający się w sobotę i niedzielę przed kopalnią, z reguły prosili o to, by pozwolić im przeżywać żałobę w gronie rodzinnym. "To trudne; zostawcie nas" - poprosiła zapłakana młoda kobieta, zapalająca znicz przed kopalnią. "To, co się stało, już się stało, nic tego nie zmieni. Czekamy, żeby ich wyciągnęli, żeby móc zrobić pogrzeb" - powiedziała jej matka.

Smutek i wyrazy wsparcia dla rodzin widać w portalach społecznościowych tych spośród zmarłych górników, którzy mieli tam swoje profile. We wpisach z czwartku i piątku znajomi pytają o los swoich przyjaciół i kolegów, w późniejszych składają kondolencje i wyrazy współczucia. Oznaki tragedii ostro kontrastują z rodzinnymi, często wakacyjnymi zdjęciami właścicieli profili, którzy - jak mówi się w górnictwie - odeszli na wieczną szychtę.

Położony wśród zniczy przed kopalnią transparent, polecający górników opiece ich patronki - wraz z klubowym szalikiem - przynieśli przed kopalnię kibice GKS Jastrzębie; w podobny sposób upamiętnili oni pięciu górników, którzy w maju zginęli w wyniku silnego wstrząsu w jastrzębskiej kopalni Zofiówka. W niedzielę przed czeską kopalnię przyszedł szwagier jednego z tych, którzy zginęli w Zofiówce.

"Tych, którzy zginęli tutaj, nie znałem osobiście, tylko z widzenia; ale to nie ma znaczenia. Każdy, kto pracował w górnictwie, wie, jaka to wielka tragedia. Ja zaczynałem na tej kopalni (CSM), potem pracowałem niedaleko, w kopalni Darkov; czasem pracownicy byli +wypożyczani+ między kopalniami" - mówił pan Marcin z Kaczyc k. Jastrzębia-Zdroju.

Były górnik potwierdził opinie, wygłaszane wcześniej przez wielu jego kolegów, którzy mówili o "naginaniu przepisów" w kopalniach po to, by nie zatrzymywać wydobycia. "Jeżeli ściana nie fedruje - nie ma pieniędzy (…). Gdyby nie było nic naginane, to by nie fedrowało" - ocenił pan Marcin, choć przyznał, że osobiście nie był świadkiem zakrywania czujników metanu w kopalni. Takim praktykom stanowczo zaprzeczają przedstawiciele koncernu OKD.

Zmarli górnicy w większości byli zatrudnieni w czeskiej kopalni za pośrednictwem polskiej firmy Alpex. Pochodzili z Zabrza, Chałupek, Gliwic, Jastrzębia-Zdroju, Goleszowa, Cieszyna, Mysłowic, powiatu będzińskiego, a także z województw: kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego.

W sobotę do kopalni przyjechali matka i ojciec jednego z górników z Gliwic, którego ciało wciąż pozostaje pod ziemią. Wyszli z zakładu z niewielkim czarnym workiem z rzeczami, który był opatrzony karteczką z nazwiskiem ich syna. "Nie mogę mówić. Oni zabili mi syna; machlojki robią. Uznali go za zmarłego. Nie walczą o niego" - mówiła kobieta, płacząc po synu, który pozostał na dole.

Przy głównym wejściu do kopalni wciąż zapalane są nowe znicze. Ludzie przyjeżdżają z całej górniczej okolicy, także z Polski. Wśród nich był młody górnik, który w czwartek, gdy doszło do wybuchu, szykował się już do zjazdu na dół. "Miałem zaszczyt z nimi pracować przez trzy lata. Współczuję bardzo ich rodzinom. Też jest mi ciężko, bo to były fajne chłopaki. Dobrzy pracownicy, porządni ludzie. Do teraz cały chodzę. Nie umiem się z tym pogodzić" - mówił w sobotę.

Pod kopalnię przyjechał też Jindrzich z Hluczina. Jak mówił, on sam nie ma nic wspólnego z górnictwem, ale pochodzi z regionu, w którym jest sporo kopalń. Rozmiar tragedii na tyle go przytłoczył, że postanowił przyjechać i zapalić znicz. "Dziś wszyscy jesteśmy wielką górniczą rodziną. To straszna tragedia, z którą trudno się pogodzić, szczególnie przed świętami" - zauważył.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Katastrofa w Karwinie. Ratownicy wydobyli ciała trzech polskich górników

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!