Górnictwo polskie. Strategiczne wyzwania

Górnictwo polskie. Strategiczne wyzwania
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kryzys polskiego sektora węglowego ma charakter wielopłaszczyznowy. Długofalowo nie da się go rozwiązać żadnym prostym planem ratunkowym. Wieloletnie odwlekanie zmian sprawiło, że zarówno w sensie ekonomicznym jak i prawnym, polskie kopalnie są dziś faktycznymi bankrutami i powinny niemal wszystkie zostać zamknięte.

Nie oznacza to bynajmniej, że tak się stanie. Musimy jednak uświadomić sobie, że utrzymanie – znacznej części z nich – przy „życiu” oznacza nadzwyczajne działania polityczne na poziomie europejskim, a także przyjęcie dalekosiężnej strategii biznesowej łamiącej większość obowiązujących wciąż w świadomości branży i społeczeństwa dogmatów.

Zasadniczy kłopot, jaki dotyczy znanego w zarysie planu ratunkowego nowego rządu, polega nie tyle na tym, że nie odpowiada on jasno, jak zlikwidować źródła problemów., ale raczej na tym, że jest on politycznie nadzwyczaj optymistyczny, a gospodarczo krótkofalowy. Potrzebna jest zatem alternatywna koncepcja, która cechować się powinna strategiczną perspektywą oraz większym pesymizmem politycznym. Oznacza to poniesienie w krótkim okresie czasu większych kosztów politycznych, ale w imię długofalowego rozwiązania realnych problemów.

Węgiel a polityka energetyczna

Obecne zapowiedzi wywalczenia specjalnych warunków dla Polski – nawet jeśli zakończą się jakąś formą kompromisu – nie zmienią szerszej polityki UE. Z pewnością jednak zostaną one okupione znaczącym kosztem. Co więcej, mając unikalną szansę nadać nowy kształt sektorowi energetyczno-wydobywczemu w Polsce, korzystając z rozgrywającej się na naszych oczach rewolucji technologicznej i biznesmodelowej, wzmocnić polski przemysł, wciąż tak naprawdę chcemy powstrzymać zmiany. Tak jak kiedyś mówiliśmy, że Polska stała zbożem, tak dziś wciąż ma stać węglem.

Dziś własność państwowa w górnictwie i energetyce hamuje rozwój technologiczny polskiej gospodarki. Jeśli bowiem przyjrzymy się sprawie bliżej, to domniemane korzyści z utrzymywania gospodarki węglowej w Polsce wcale nie są szczególnie oczywiste.

Po pierwsze, nowa energetyka węglowa do wytworzenia tej samej mocy będzie zużywać dwukrotnie mniej paliwa, niż obecnie. Oznacza to, że nawet w kopalniach zintegrowanych z grupami energetycznymi może pojawić się problem nadwyżek surowca, które trzeba będzie gdzieś sprzedać. Stąd zasadna wydaje się potrzeba stworzenia jakiegoś sensownego mechanizmu rynkowego dla obrotu węglem w Polsce, np. w formie giełdowego indeksu.

Po drugie, już niedługo użytkownicy krajowi nie będą już skazani na krajowy oligopol i w ramach dostępnych mocy przesyłowych będą mogli zakupić prąd wytworzony u naszych sąsiadów. A ponieważ ceny energii dla przemysłu są w Polsce wyższe, niż we wszystkich krajach ościennych, istnieje poważne zagrożenie, że bez obniżki cen „ucieknie” krajowym grupom szereg znaczących klientów. To z kolei dalej zwiększy presję na redukcję kosztów wydobycia z krajowych kopalni – obojętnie czy zintegrowanych z energetyką, czy też działających samodzielnie.

Po trzecie, nawet jeśli jakimś cudem Polska wyłączyłaby się z unijnej polityki klimatycznej, to prąd z nowych elektrowni i tak będzie relatywnie drogi. Grupy energetyczne będą musiały spłacać koszty inwestycyjne, więc najprawdopodobniej zażądają kolejnej formy dopłat ze strony klientów finalnych, np. w formie rynku mocy. Do tego dochodzi bardzo poważny z dostępnością wody do chłodzenia bloków wielkoskalowych.

Po czwarte, nowe bloki bynajmniej nie są i nie będą z znaczącym stopniu budowane przez polskie firmy. Z trzech fabryk (Dolmel, Zamech i Rafako) stawiających w latach 60-tych i 70-tych polskie elektrownie dwie pierwsze należą dziś do koncernu GE-Alstom. Co więcej, ciepłownie, które obecnie kupują rocznie 3 mln ton węgla, z powodu dyrektyw UE o jakości powietrza przejdą najprawdopodobniej na paliwo gazowe – na czym skorzysta PGNiG. Wprowadzone niedawno wsparcie dla prosumentów oraz polityka antysmogowa, długofalowo będą ograniczać użycie węgla (dziś ok. 8 mln ton) jako źródła ciepła w kotłach domowych.

W tym kontekście, zasadnicze pytanie brzmi następująco: dlaczego właściwie wydobycie węgla kamiennego musi być prowadzone przez państwowe przedsiębiorstwa? Być może brzmi ono naiwnie, ale odpowiedź chyba wcale nie jest taka prosta. Węgiel należy i będzie należał do polskiego państwa, ale proces jego ekstrakcji na całym świecie jest biznesem prowadzonym przez prywatne przedsiębiorstwa.

To właśnie utrzymywanie „państwowej kultury właścicielskiej” doprowadziło sektor górniczy na skraj przepaści. Strategiczna niezborność, wieloletnie niedoinwestowanie, krótki horyzont czasowy podejmowanych decyzji, presja central związków zawodowych na utrzymywanie pracochłonnych metod wydobycia, rozbudowane „systemy motywacyjne” oraz renta ciągnięta z państwowego mienia przez lokalne quasi-mafijne sieci – wszystkie te problemy są oczywistą pochodną państwowej własności.

Wyzwanie wydajności i kosztu wydobycia

W momencie spadku cen na światowych rynkach, ujawnił się w całej jaskrawości problem zdolności do redukcji wysokich kosztów wydobycia.

Obecnie jest to średnio 277 zł/t, przy cenie zbytu 255 zł/t. Łącznie w latach 2013-2014 będzie skutkowało to stratą w wysokości niemal 4 mld zł - przy całkowitym zadłużeniu równemu rocznym przychodom sektora, tj. 13,5 mld zł. Strata ta nie jest pokrywana z kapitału własnego, gdyż ten dawno się już skończył i obecnie ma stan ujemny (więc technicznie spółki są bankrutami).

Przyczyn tego stanu jest wiele. Po pierwsze, bardzo ważne są uwarunkowania geologiczne: w śląskich kopalniach występuje potężne zagrożenie metanowe - przepisy bezpieczeństwa pracy ograniczają w praktyce wydobycie z zagrożonego pokładu nawet do 2,5 tys. ton na dobę, podczas gdy oczekiwany poziom jest 10 razy wyższy. Również jakość dostępnych złóż sprawia, że wydobywany w Polsce węgiel energetyczny jest o dwie klasy kaloryczności gorszy (21-22 MJ/kg) od konkurujących z nim w UE węgli z Rosji, USA, czy RPA (24 MJ/kg). To zasadniczo ogranicza możliwości zyskownego eksportu, choć go nie uniemożliwia definitywnie.

Po drugie, złoża są mocno zczerpane: wydobywa się już bardzo głęboko (1-1,3 km), pokłady są trudne (niskie, wąskie), kopalnie są stare, wieloruchowe, więc infrastruktura szybów i chodników jest gigantyczna, zaś jej utrzymanie bardzo drogie. Po trzecie, istnieją poważne ograniczenia operacyjne: stosowane są pracochłonne metody wydobycia, realny czas pracy górników jest krótki (bardzo długie dojście do przodka wliczone w czas trwania szychty) a kopalnie nie pracują w trybie 24/7. Poziom stosowanych technologii wspierających wydobycie i zarządzanie trudno określić jako state-of-the-art.

Po czwarte, przezwyciężenie ograniczeń operacyjnych zależy często od kwestii prawnych – prawa pracy jak i układów zbiorowych, na straży których stoją centrale związkowe. Przy normalnej polityce inwestycyjnej, optymalny poziom kosztów osobowych w kopalniach powinien być na poziomie 30%. Obecnie przy najmniejszych od 5 lat wydatkach na inwestycje oraz szkolenie nowych pracowników, udział tych kosztów wynosi od 45% nawet do 60%.

Obecnie, tylko jedna ze spółek węglowych – tj. Bogdanka – jest rentowna. Wg doniesień medialnych, z 30 śląskich kopalń węgla tylko 6 przynosi zyski. Dotąd żyjąca jak pączek w maśle JSW, musi szybko dogonić realia rynkowe. Natomiast w sytuacji, w której z 14 kopalń Kompanii Węglowej rentowna jest jedynie kopalnia Marcel należy zapytać, jaka w ogóle jest biznesowa perspektywa tego przedsiębiorstwa. Chyba, że zgodzimy się, że KW jest szczególnym zakładem pracy chronionej.

Koszty problemów dwóch gigantów węglowych – JSW i KW, zatrudniających ok. 60 tys. osób, są od dłuższego czasu socjalizowane. Gros skutków tego stanu rzeczy ponoszą liczni dostawcy usług zewnętrznych i maszyn (ok. 2 mld zł zaległości). Państwowa energetyka, która kupowała interwencyjnie ponad potrzeby. Spółki skarbu państwa wykupujące 1,2 mld zł obligacji. Banki komercyjne rolujące kredyty kopalniom i dostawcom oraz podatnicy w formie odroczonego podatku lub składek ubezpieczeniowych.

Rosnące stale koszty płacowe i operacyjne przy malejących zyskach, spowodowały, że obecnie kopalnie gwałtownie deprecjonują swoje aktywa, czyli zużywają infrastrukturę wydobywczą bez jej odtworzenia. Zatem nawet jeśli ceny węgla na światowych rynkach jutro cudownie odbiją w górę, to spłata bieżącego zadłużenia oraz skumulowane potrzeby inwestycyjne będą wymagały kapitału wielkości 8-10 mld zł w ciągu kilku lat. Z jakich spółek Skarbu Państwa można pozyskać kapitał takiego rzędu bez wyrządzania im znaczącej szkody?

Polityka jako choroba i remedium

Przede wszystkim jednak największy wkład w doprowadzeniu do obecnego stanu rzeczy mieli politycy, krępujący działania kolejnych zarządów kopalń oraz liderzy ok. 200 (!) branżowych central związkowych, szantażujący polityków wybuchami niezadowolenia społecznego.

Zarządy spółek węglowych działały tak, jak im na to pozwalał właściciel. Od momentu powstania Kompanii Węglowej w 2003 r. zredukowały zatrudnienie z 85 tys. do 45 tys. pracowników oraz spłaciły 1,5 mld zł wierzytelności, które odziedziczyły po podmiotach, które weszły w jej skład. Na dalsze redukcje zatrudnienia, czy przywilejów nie pozwalał brak wsparcia właścicielskiego. Jeżeli kryzys polskiego górnictwa nie ma zakończyć się jego ostatecznym upadkiem, to ten rodzaj polityki właścicielskiej musi się skończyć raz na zawsze.

Nowy rząd odziedziczył po poprzednim źle wynegocjowaną – w roku wyborczym dodajmy - umowę z górniczymi centralami związkowymi. Po raz pierwszy umożliwiono związkom nie jedynie opiniowanie zmian, ale dano im umocowanie do prowadzenia uzgodnień – co w praktyce związało ręce zarządom. Co więcej, stroną umowy był rząd, a nie zarządy spółek, co niepotrzebnie podwyższyło koszt polityczny ewentualnych trudnych decyzji.

Rozwiązanie problemu dwóch węglowych molochów w ich aktualnym kształcie wymagać będzie od polityków bardzo radykalnych działań. Po pierwsze, muszą oni „złapać kontakt bezpośredni” z załogami kopalń i komunikować im jasno, z jakimi realiami się zmagamy. Po drugie, radykalnych zmian wymaga organizacja związkowa w branży – docelowo być może setki związków powinien zastąpić jeden związek lub samorząd górników albo rady pracownicze, których przedstawiciele zasiądą w zarządach spółek. Po trzecie, okresowemu obniżeniu lub zawieszeniu muszą ulec wszystkie uposażenia, dodatki i premie. Firmy stoją na krawędzi przepaści i zdecydowanie jest to sytuacja wymagająca poświęceń – zarówno od pracowników, jak od zarządów. Po czwarte, trzeba będzie podjąć najprawdopodobniej konieczne, ale trudne decyzje o zamknięciu kolejnych kopalń.

Zdolność do złapania kryzysowej równowagi zależy dziś także od decyzji w sferze regulacyjnej. W ubiegłym roku górnictwo odprowadziło łącznie z tytułu opłat i podatków przeszło 6 mld 379 mln zł, co w przeliczeniu na tonę wydobytego węgla daje ponad 90 zł. Obniżenie, odroczenie lub zawieszenie części z nich pozwoliłoby kopalniom wynurzyć się na powierzchnię.

Wszystkie te zmiany powinny zmierzać do tego, aby górnictwo wprowadzić na tory racjonalności gospodarczej. Minimalna produktywność kopalni musi być na takim poziomie, który pozwala utrzymać koszty płacowe na poziomie 30-35% przychodów, pokryć bardzo duże koszty operacyjne (miliardowa deprecjacja i amortyzacja) oraz inflację kosztów inwestycyjnych, a także oferować inwestorom zwrot z zainwestowanego kapitału, wynagradzający ponoszone przez nich ryzyko rynkowe, które w sektorze węglowym jest wyższe, niż innych rynkach surowcowych. Szczególnie do obecności tego ostatniego elementu w rachunku finansowym górnictwa musimy się coraz szybciej przyzwyczajać, ponieważ reguły europejskie wymagają obecności prywatnych inwestorów w programach sanacyjnych.

Górnictwo a pomoc publiczna w UE

Zgodnie z prawem UE, pomoc publiczna dla górnictwa węgla może być przeznaczona tylko dla kopalni likwidowanych tzn. na zamknięcie kopalń, a także na pokrycie tzw. „kosztów nadzwyczajnych”, związanych z zamknięciem jednostek produkcyjnych (świadczenia społeczne, działania likwidacyjne, rekultywacyja). Tak więc, za legalną można uznać dotację ok. 800 mln dla Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czy wykup kilku kopalń przez Węglokoks, ale wszelkie inne transfery z instytucji kontrolowanych przez państwo, dające płynność JSW, KW i KHW są już wątpliwe.

Teoretycznie okolicznością łagodzącą dla KE może być obecność w planie sanacyjnym prywatnych inwestorów, która może świadczyć o tym, że przedsięwzięcie ma charakter ekonomicznie racjonalny, czyli jest obliczone na przyniesienie zwrotu z inwestycji w dającym się określić czasie. Z tej perspektywy nowy rząd Prawa i Sprawiedliwości stoi przed niebagatelnym wyzwaniem. Powinien on bowiem przekonać Komisję Europejską, że dysponuje strategią restrukturyzacji atrakcyjną dla prywatnych inwestorów, a także obronić dotychczasowe działania ratunkowe, które nosiły wszelkie znamiona niedozwolonej pomocy publicznej.

Oczywiście, w polskim przypadku sytuacja może (bardzo szybko) dojść do punktu, w którym jedyną rzeczą, jaka pozostanie będzie przysłowiowe walenie butem w stół na Radzie Europejskiej. Jednak w logice instytucjonalnej UE, próba drastycznego negowania wyników kilkuletnich negocjacji i analiz jest nie tylko niezrozumiała, lecz w dużej mierze – niemożliwa. Polska powinna zatem, po rozpoznaniu interesów kluczowych państw UE zaproponować swoisty deal polityczny, w którym to w zamian za ustępstwa dla polskiego górnictwa i zgodę na ratowanie tego sektora gospodarki w Polsce, zobowiążemy się do bardziej koncyliacyjnego stanowiska w sprawach ważnych dla kluczowych graczy.

Strategiczne wyzwania

Wracająca od kilku miesięcy z różną intensywnością koncepcja planu ratunkowego dla polskiego górnictwa, może być oceniania raczej jako próba odsunięcia i rozłożenia głównych problemów górnictwa w czasie, niż jako kompleksowa, długofalowa strategia dla tej branży. Zakłada ona integrację pionową segmentu wydobycia (kopalń) z wytwarzaniem (energetyką) lub powstanie Nowej Kompanii Węglowej. Co dalej? Czy po tych zmianach wydobycie będzie rentowne? Nie bardzo wiadomo.

Polski sektor górniczy zamiast planu ratunkowego, potrzebuje długofalowej strategii, która odpowiadać będzie na cztery kluczowe wyzwania.

A. Program dla Śląska

Doświadczenia Wielkiej Brytanii, Belgii czy Niemiec pokazują, że poradzenie sobie ze skutkami wygaszania wydobycia węgla w historycznych zagłębiach w Europie jest poważnym wyzwaniem. Wiele z tych krajów przez dekady prowadziło specjalne, bardzo kosztowne działania amortyzacyjne, które polegały na przenoszeniu starszych pracowników na wcześniejsze programy emerytalne, szerokiej ofercie przeszkalania pracowników w sile wieku produkcyjnego, wspieraniu inwestycji z innych branż w regionie oraz ułatwianiu migracji na tereny, gdzie wydobycie było kontynuowane.

W latach 2000-nych, jednym z flagowych projektów reindustrializacyjnych była fabryka Opla w  Gliwicach. W tym roku rząd polski nie wydał zgody na 500 mln zł grantu państwowego do budowy fabryki Jaguara zatrudniającej 3 tys. pracowników, co dziś może się wydać decyzją dość kuriozalną. Kolejna podobna okazja może nie zdarzyć się szybko, wszelako hojna pomoc publiczna powinna zostać zaoferowana temu, kto taką chęć by zgłosił. Śląsk ma zatem szansę stać się zagłębiem produkcji podzespołów dla przemysłu samochodowego, lotniczego, czy kolejowego, a górnicy z  powodzeniem mogą znaleźć zatrudnienie w tych branżach.

Drugą szansą jest migracja do zagłębia lubelskiego. Warunki geologiczne i powierzchniowe są tam dla wydobycia węgla o wiele korzystniejsze, a inwestorzy prywatni raportują bardzo obiecujące szacunki potencjału i jakości złóż. Dlatego wsparcie dla budowy nowych kopalni w tamtym rejonie oraz deklaracja zakupu wydobytego w nich surowca przez energetykę pozwoliłyby szybko – czyli w okresie 3-4 lat – zbudować tam kilka nowych kopalni dających zatrudnienie kilku tysiącom górników ze Śląska.

Niemniej najboleśniejszym i najtrudniejszym do przezwyciężenia problemem w ramach rewitalizacji Śląska będzie pożegnanie się z lokalnym kolorytem kulturowym, który nadawał przez 200 lat tożsamość temu regionowi i jego mieszkańcom. Przekonanie, że wydobycie węgla na Śląsku „zawsze było, jest i będzie” może okazać się najsilniejszą barierą dla wyartykułowania nowej wizji rozwoju gospodarczego Śląska. Jednakże dziś w górnictwie na Śląsku pracuje ponad 400 tys. mniej pracowników, niż na początku lat 90-tych - proces ten trwa już kilka dekad.

Podstawowa zasada, którą powinni kierować się rządzący przygotowując program dla Śląska brzmi – chroń ludzi, ale nie ich miejsca pracy.

B. Niedobór kapitału

Państwowe firmy energetyczne nie mają wystarczającej ilości kapitału potrzebnego do jednoczesnej realizacji bardzo dużych inwestycji w modernizację infrastruktury generacji i dystrybucji prądu, nowe moce oraz modernizację kopalń. Programy inwestycyjne spółek energetycznych już dziś są napięte do granic wytrzymałości. Dlatego długofalowo górnictwo węgla kamiennego w Polsce musi być zdolne do pozyskania kapitału od inwestorów prywatnych. Do tego potrzebna jest sensowna perspektywa uzyskania przez nie zadowalającej rentowności.

Z jednej strony powinien powstać lekki, zdrowy podmiot gromadzący wzorowo zarządzane, najlepsze kopalnie np. w oparciu o Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębską Spółkę Węglową. Taka firma musi przekroczyć pewną masę krytyczną wielkości, aby wykorzystywać wszystkie oszczędności skali, zakresu i aglomeracji oraz mieć zdolność inwestycji nie tylko w nowe pokłady, ale także nowe kopalnie oraz nowe technologie. Przy tym większościowa obecność prywatnego kapitału, przy zachowaniu głosu blokującego dla państwa, pozwoliłaby skrupulatnie kontrolować koszty ogólnego zarządu, które obecnie zdają się wykraczać poza racjonalne miary.

Z drugiej strony, warto rozpatrzyć – bardzo trudny wobec sentymentów społecznych na Śląsku, ale być może jedyny możliwy - scenariusz oddawania kopalń prywatnym właścicielom lub spółkom pracowniczym za przysłowiową złotówkę. W tym zakresie dobrym punktem odniesienia powinna być kopalnia Siltech.

C. Nowy model zarządzania branżą

Po drugie, stopniowo rośnie w Polsce grono zagranicznych firm, starających się o odtworzenie wygaszonej produkcji na Śląsku lub budowę nowych kopalń – zarówno na Śląsku jak i na Lubelszczyźnie. Inwestorzy Ci muszą cieszyć się ze strony instytucji państwowych, jeśli nie życzliwością, to co najmniej bezstronnością. W dłuższej perspektywie to właśnie prywatni inwestorzy będą zapewne główną dźwignią industrializacji Lubelszczyzny. W tej sytuacji rząd, powinien uwzględnić stopniowe przechodzenie do modelu zarządzania regulacyjno-koncesyjnego.

W modelu regulacyjno-koncesyjnym władza publiczna, dysponując koncesjami na poszukiwanie i wydobycie węgla w Polsce (obecnie dysponuje nimi Minister Środowiska), byłaby właściwie „strażnikiem” przestrzegania ustalonych zasad bezpieczeństwa wydobycia, przepisów środowiskowych oraz zasad konkurencji na rynku węgla w Polsce. Rezygnuje ona właściwie z wywierania nacisków na graczy – zarówno krajowych jak i zagranicznych, państwowych i prywatnych.

W tym modelu, zadowolić się raczej należy określonymi wpływami z podatków i danin publicznych do budżetu państwa oraz do budżetów JST. Istotnym elementem tego modelu byłoby wzmocnienie kadrowe i kompetencyjne Wyższego Urzędu Górniczego, odpowiedzialnego za nadzór nad kwestiami technicznymi związanymi z bezpieczeństwem wydobycia. Istotnie wzmocniony musiałby zostać także nadzór nad przestrzeganiem przepisów środowiskowych. Zasadniczej poprawie powinno także ulec zarządzanie dokumentacją geologiczną oraz jej jakość.

D. Globalna korporacja

Po trzecie, w obliczu bardzo prawdopodobnej perspektywy utrzymania rentownego wydobycia węgla w Polsce przez jedynie kilka najbliższych dekad, potrzebna jest strategiczna wizja korporacyjna. Obecne warunki na globalnym rynku surowcowym nie są sprzyjające – kopalnie węgla na całym świecie walczą o zachowanie rentowności na poziomie kosztu kapitału. Poprawy należałoby się spodziewać dopiero w perspektywie kilku lat, jednakowoż musimy postawić sobie ambitny cel i z najzdrowszej części polskiego górnictwa uczynić podstawę globalnego koncernu górniczego.

Na początek i tak należy spojrzeć na najbliższe nam rynki europejskie i zastanowić się, czy i jak możemy uszczknąć swoją część z olbrzymich potrzeb importowych UE, sięgających 220 mln ton rocznie. Na tym rynku dominują dziś Rosja, USA, Kolumbia i RPA z węglem dwie klasy jakości lepszym.

W dalszej kolejności rozważyć należy lekcje z sektora paliwowego, gdzie firmy petrochemiczne uczestniczą własnościowo w złożach. W polskim węglu mamy znaczne pokłady metanu. Stanowi on dziś o poważnym koszcie bezpieczeństwa, a być może mógłby – przy odpowiednim podejściu technologicznym – stanowić źródło zysku dla PGNiG. Dalej, pozyskane z rynku pieniądze i wsparcie Polskich Inwestycji Rozwojowych mogłoby krajowemu podmiotowi pomóc przejąć ciekawe aktywa wydobywcze w innych częściach świata i tam kontynuować to, na czym polscy górnicy i inżynierowie i naukowcy znają się najlepiej.

Ambitna strategia powinna odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zbudować polski, globalny koncern węglowy z łańcuchem kooperacyjnym w polskim przemyśle i ośrodkach naukowych. Wówczas wydobycie w Polsce może być stopniowo wygaszane, na rzecz aktywności na innych kontynentach. Do tego potrzeba będzie jednak podjęcia globalnej konkurencji o złoża, bardzo wysokiej kultury zarządzania (lean mining, big data, robotyzacja) i zaangażowania bardzo dużego kapitału.

E. Rynek kapitałowy

W dyskutowanych planach ratunkowych dla polskiego górnictwa brakuje długookresowej wizji instytucji finansowych jako stabilizatora oraz strażnika rentowności całej branży. Rodzimi decydenci muszą być w pełni świadomi, że w dłuższej perspektywie branża węglowa stanowić mogłaby dla Grupy Kapitałowej Giełdy Papierów Wartościowych wWarszawie S.A. znaczącego animatora dla jednocześnie kilku rodzimych sal notowań.

Długofalowo podstawową metodą pozyskania kapitału przez nowy podmiot mogłaby być emisja obligacji – w tym na dedykowanym do tego warszawskim rynku Catalyst. Z kolei standaryzacja produktów węglowych na Towarowej Giełdzie Energii oraz ich stała indeksacja, stanowiłby istotną okazję do rozwoju tego, co dziś w praktyce nie istnieje – normalnego rynku węgla.

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich powyższych rozwiązań jest potrzeba rozwiązania umożliwiającego uczciwą wycenę węgla wydobywanego w Polsce i importowanego. Z racji braku realnych alternatyw, długookresowa strategia oparcia sektora na kapitale prywatnym realizuje również interes publiczny.

Podsumowując, górnictwo w Polce potrzebuje planu ratunkowego, który pozwoli mu przeżyć najbliższe kilka lat. Jednocześnie ten plan powinien od początku uwzględniać wizję sektora w dłuższej perspektywie. Górnictwo w Polsce – przede wszystkim prywatne - ma przed sobą zupełnie dobre perspektywy rozwoju. Aby się ziściły potrzeba jednak – jak mawiają Amerykanie - „myślenia poza pudełkiem” i odważnych działań nakierowanych na realizację strategicznej wizji. Dla dobra rozwoju gospodarczego państwo polskie powinno w sektorze górniczym ustąpić miejsca (niekoniecznie w całości) własności prywatnej. To uwolni jego decyzje w zakresie kształtowania miksu energetycznego i pozwoli swobodnie wybierać najlepsze opcje z punktu widzenia szybko pojawiających się nowych technologii, bezpieczeństwa oraz korzyści dla krajowego przemysłu.

Jan Staniłko jest prezesem zarządu Instytutu Studiów Przemysłowych
Maciej Tomecki oraz  Krzysztof Wiśniewski są starszymi analitykami w Instytucie Studiów Przemysłowych

×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Górnictwo polskie. Strategiczne wyzwania

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!