Kopalnia Budryk wysłała do nadsztygara Wiesława Wójtowicza rachunek za zorganizowanie strajku. Do kasy kopalni związkowiec ma wpłacić 7 mln 300 tys. zł.
Co ciekawe, rachunek wysłano tylko Wójtowiczowi. Związkowiec twierdzi, że to jawne złamanie porozumienia, które podpisano 31 stycznia. Oprócz podwyżek dla górników zakłada ono, że do czasu prawomocnego wyroku sądu w sprawie legalności strajku ani kopalnia, ani Jastrzębska Spółka Węglowa nie będą wyciągały wobec organizatorów żadnych konsekwencji.
Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW mówi, że wezwanie do zapłaty zostało wysłane do Wójtowicza 29 grudnia, a więc jeszcze przed podpisaniem porozumienia kończącego strajk. Zapewnia, że po konsultacjach z prawnikiem podjęto decyzję, że rachunek zostanie cofnięty. - Z tego co wiem, pismo anulujące to wezwanie zostało już wysłane do pana Wójtowicza - zapewnia w dziennikurzeczniczka.
JSW nie zamierza jednak wycofać się z pociągnięcia organizatorów strajku do odpowiedzialności. W poniedziałek spółka oficjalnie poinformowała związki zawodowe, że zamierza zwolnić Wójtowicza oraz Mirosława Dynaka (do niedawna członka Kadry i członka rady nadzorczej) dyscyplinarnie z pracy za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Także w poniedziałek szefowie JSW złożyli w mikołowskiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez siedmiu członków byłego komitetu strajkowego. Zobacz więcej: Zarząd JSW złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez liderów strajku na Budryku
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Związkowiec ma zapłacić 7 mln zł za strajk w Budryku