Nie żyje piętnastu górników po piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk", a kolejni walczą o życie na oddziale intensywnej terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO).
Najwięcej poszkodowanych - 23 - przebywa w CLO. Pozostali w szpitalach w Sosnowcu (dwóch), Katowicach-Ochojcu (jeden), w Rudzie Śląskiej (siedmiu) oraz w Siemianowicach (trzech). W poniedziałek do CLO przewieziono z Sosnowca i Katowic pięciu górników - na specjalistyczne leczenie oparzeń możliwe w tamtejszym ośrodku. Kolejny trafił tam we wtorek z Chorzowa.
W sumie w katastrofie 40 osób odniosło obrażenia. Przyczyną - według wstępnych ocen - był zapłon metanu, po którym nastąpił wybuch tego gazu.
W poniedziałek o godz. 6 rano w całym kraju rozpoczęła się dwudniowa żałoba narodowa, którą ogłosił prezydent Lech Kaczyński w związku z piątkową katastrofą w kopalni "Wujek-Śląsk", w której zginęło trzynastu górników. Stan wielu z poszkodowanych, którzy wciąż przebywają w szpitalach jest ciężki.
W czasie żałoby narodowej flagi państwowe na gmachach publicznych zostają opuszczone do połowy masztu i przepasane kirem. Na czas trwania żałoby odwoływane są imprezy masowe, rozrywkowe, koncerty i imprezy sportowe. Do uczczenia pamięci zobowiązane są też media, poprzez ograniczenie nadawania programów rozrywkowych.
Umieść swój wpis w Księdze Kondolencyjnej
W poniedziałek poinformowano, że stan dwóch z sześciu pacjentów hospitalizowanych w szpitalu św. Barbary jest krytyczny. Rokowania co do nich, lekarze określają jako: "bardzo poważne". (czytaj: Stan dwóch górników w szpitalu św. Barbary krytyczny
Jak mówił w sobotę dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach pacjenci wiedzą co się stało, ale są w szoku pourazowym. Występują u nich rozległe obrzęki twarzy, mają więc trudności w mówieniu, nie widzą. Lekarze zabezpieczają obrzęki, dokonują tzw. nacięć odbarczających. Jeżeli jest taka potrzeba, wdrażają antybiotykoterapię. Przez całą sobotę rodziny odwiedzały rannych górników w szpitalach
W rejonie kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej, gdzie doszło do tragedii, nadal występuje zagrożenie metanowe. Mogą tam przebywać jedynie ratownicy, prowadzący akcję przeciwpożarową. (czytaj: WUG: w miejscu katastrofy nadal istnieje zagrożenie metanowe)
- Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła w sobotę śledztwo w sprawie piątkowej katastrofy w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - poinformowała podczas sobotniej konferencji prasowej w Katowicach kierująca tą prokuraturą prok. Ewa Zuwała. (czytaj: Śledztwo w sprawie katastrofy w "Wujku").
Pojawiają się doniesienia, że wiedziano o nagromadzeniu metanu w rejonie katastrofy. Ratownik górniczy, z którym rozmawiała lokalna TV Silesia, twierdzi, że przed piątkową tragedią cztery zastępy ratowników usuwały tam metan. - Ta akcja była zrobiona po cichu. U nas to się nazywa "cicha akcja", czyli nie zgłoszona do urzędu górniczego, bo jakiś inżynier sobie wymyślił, że nie będziemy tego zgłaszać i zrobimy to po cichu, a może nam się uda. I nie udało się - stwierdza ratownik. (czytaj: Ratownicy "po cichu" usuwali metan z rejonu katastrofy?)
"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że kilka dni przed tragedią metanomierze alarmowały o niebezpiecznym stężeniu gazu i górników wycofywano z rejonu ściany V, w której w piątek doszło do zapalenia metanu. Zabezpieczyła je już prokuratura. Jednak z informacji dziennika wynika, że na kilka minut przed tragedią urządzenia nie wskazywały, że gaz może się zapalić. Zarejestrowały, że metan jest w normie. Dopiero dokładnie w chwili wybuchu, czyli o godzinie 10.15 wskaźniki metanomierzy nagle podskoczyły, pokazując niebezpieczny poziom gazu i prąd został odcięty.
Natomiast "Gazeta Wyborcza" publikuje ujawnione przez katowicką prokuraturę wstępne wyniki sekcji zwłok 12 górników, którzy zginęli w piątek. Powodem śmierci 11 było zatrucie tlenkiem węgla i pyłem węglowym oraz poparzenie górnych dróg oddechowych. Jedna osoba zmarła w wyniku wykrwawienia spowodowanego obrażeniami wewnętrznymi. Jak czytamy w dzienniku, u trzech górników stwierdzono też rozległe urazy głowy, co może świadczyć o tym, że w kopalni doszło nie tylko do zapłonu metanu, ale też do wybuchu.
Katastrofa miała miejsce w wyrobiskach dawnej kopalni "Śląsk" pod katowicką dzielnicą Panewniki. Akcję ratunkową prowadzono z szybu dawnego "Śląska" w Rudzie Śląskiej, obecnie będącego częścią katowickiej kopalni "Wujek" należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego. Przyczyną wypadku - według wstępnych ocen - był prawdopodobnie zapłon metanu, choć niektórzy eksperci mówią też o możliwości wybuchu tego gazu.
Prezydent Lech Kaczyński złożył kondolencje rodzinom ofiar. Prezydent powiedział w poniedziałek, że z niedawnej tragedii w kopalni "Wujek-Śląsk" trzeba energicznie wyciągnąć wnioski. Zapowiedział odpowiednie inicjatywy legislacyjne i powołał nową podsekretarz stanu w swojej kancelarii, która ma się m.in. zajmować podobnymi kwestiami (Zobacz tekst Prezydent: z tragedii w "Wujku" trzeba wyciągnąć wnioski).
Premier Donald Tusk przerwał swój pobyt za granicą i wieczorem dotarł na miejsce tragedii. Kondolencje złożył też przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. "Z ogromnym smutkiem przyjąłem wiadomość o tragicznym wypadku w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach. Składam kondolencje i wyrazy głębokiego współczucia rodzinom oraz najbliższym zabitych górników. Całym sercem jestem z Wami. Przekazuję też życzenia szybkiego powrotu do zdrowia rannym górnikom." - napisał J. Buzek.
Pożar wybuchł ok. godz. 10.15 przy pokładzie 409 na poziomie 1050 m. O własnych siłach na górę wyjechało kilkunastu poparzonych w różnym stopniu pracowników kopalni. Kolejni byli transportowani na powierzchnię przez ratowników górniczych.
Na miejscu przez kilka godzin trwała akcja ratunkowa prowadzona pod nadzorem Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach i Wyższego Urzędu Górniczego. Prowadzili ją ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego i zastępy kopalniane.
Ok. godz. 14 skończono już transportowanie na powierzchnię wszystkich poszkodowanych.
Poszkodowani górnicy byli transportowani m.in. do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich i do Szpitala Wojewódzkiego św. Barbary w Sosnowcu. - Zostało rozdysponowanych 5 śmigłowców. Pacjenci są poparzeni, w stanie ciężkim, wymagający intensywnej opieki. Siemianowice, gdzie trafili także górnicy przewożeni karetkami, już nie mają możliwości przyjmowania kolejnych pacjentów. Dlatego następni zostali przetransportowani do Rybnika i Ligoty - mówiła podczas akcji ratunkowej Justyna Wojteczek, z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Okoliczności wypadku zbada specjalna komisja.
Informacje o katastrofie pojawiły się około 11.30. Na początku nie było doniesień o ofiarach śmiertelnych. Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska informowała, że w kopalni najprawdopodobniej doszło do zapłonu metanu, raczej nie do wybuchu. Po wypadku krewni górników przyjechali pod bramę kopalni. Przed godz. 13 pojawiła się tragiczna wiadomość o pierwszych ofiarach śmiertelnych – najpierw trzech. Półtorej godziny później rzecznik kopalni przekazał tragiczny bilans – zginęło 12 osób. Przyznał też, że pod ziemią mogło dojść do wybuchu metanu.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.
Gaz ten, występujący w pokładach wraz z węglem, uwalnia się z górotworu. Często dzieje się tak przy drążeniu chodników, kiedy kombajn narusza strukturę skał. W śląskich kopalniach zapalenia metanu zdarzają się - zwykle bez poważnych skutków. Aby metan zapalił się, potrzebna jest iskra, która może pojawić się np. w wyniku pracy urządzeń.
Czytaj też:
Najciężej ranni górnicy leczeni w siemianowickiej "oparzeniówce"
ABW w kwietniu przekazała WUG informacje o nieprawidłowościach w "Wujku"
Premier na miejscu tragedii w "Wujku-Śląsk": nikt nie zostanie sam
Górnicy z Kompanii Węglowej będą oddawać krew
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Żałoba narodowa po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"