Żałoba narodowa po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"

Żałoba narodowa po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Nie żyje piętnastu górników po piątkowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk", a kolejni walczą o życie na oddziale intensywnej terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO).

Bilans piątkowej katastrofy w rudzkiej części "Wujka" to obecnie 15 ofiar. W szpitalach znajduje się 37 poparzonych osób. Dwaj hospitalizowani dotąd górnicy zostali we wtorek wypisani ze szpitala św. Barbary w Sosnowcu do domów.

Najwięcej poszkodowanych - 23 - przebywa w CLO. Pozostali w szpitalach w Sosnowcu (dwóch), Katowicach-Ochojcu (jeden), w Rudzie Śląskiej (siedmiu) oraz w Siemianowicach (trzech). W poniedziałek do CLO przewieziono z Sosnowca i Katowic pięciu górników - na specjalistyczne leczenie oparzeń możliwe w tamtejszym ośrodku. Kolejny trafił tam we wtorek z Chorzowa.

W sumie w katastrofie 40 osób odniosło obrażenia. Przyczyną - według wstępnych ocen - był zapłon metanu, po którym nastąpił wybuch tego gazu.

W poniedziałek o godz. 6 rano w całym kraju rozpoczęła się dwudniowa żałoba narodowa, którą ogłosił prezydent Lech Kaczyński w związku z piątkową katastrofą w kopalni "Wujek-Śląsk", w której zginęło trzynastu górników. Stan wielu z poszkodowanych, którzy wciąż przebywają w szpitalach jest ciężki.

W czasie żałoby narodowej flagi państwowe na gmachach publicznych zostają opuszczone do połowy masztu i przepasane kirem. Na czas trwania żałoby odwoływane są imprezy masowe, rozrywkowe, koncerty i imprezy sportowe. Do uczczenia pamięci zobowiązane są też media, poprzez ograniczenie nadawania programów rozrywkowych.

Umieść swój wpis w Księdze Kondolencyjnej

W poniedziałek poinformowano, że stan dwóch z sześciu pacjentów hospitalizowanych w szpitalu św. Barbary jest krytyczny. Rokowania co do nich, lekarze określają jako: "bardzo poważne". (czytaj: Stan dwóch górników w szpitalu św. Barbary krytyczny

Jak mówił w sobotę dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach pacjenci wiedzą co się stało, ale są w szoku pourazowym. Występują u nich rozległe obrzęki twarzy, mają więc trudności w mówieniu, nie widzą. Lekarze zabezpieczają obrzęki, dokonują tzw. nacięć odbarczających. Jeżeli jest taka potrzeba, wdrażają antybiotykoterapię. Przez całą sobotę rodziny odwiedzały rannych górników w szpitalach

W rejonie kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej, gdzie doszło do tragedii, nadal występuje zagrożenie metanowe. Mogą tam przebywać jedynie ratownicy, prowadzący akcję przeciwpożarową. (czytaj: WUG: w miejscu katastrofy nadal istnieje zagrożenie metanowe)

- Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła w sobotę śledztwo w sprawie piątkowej katastrofy w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - poinformowała podczas sobotniej konferencji prasowej w Katowicach kierująca tą prokuraturą prok. Ewa Zuwała. (czytaj: Śledztwo w sprawie katastrofy w "Wujku").

Pojawiają się doniesienia, że wiedziano o nagromadzeniu metanu w rejonie katastrofy. Ratownik górniczy, z którym rozmawiała lokalna TV Silesia, twierdzi, że przed piątkową tragedią cztery zastępy ratowników usuwały tam metan. - Ta akcja była zrobiona po cichu. U nas to się nazywa "cicha akcja", czyli nie zgłoszona do urzędu górniczego, bo jakiś inżynier sobie wymyślił, że nie będziemy tego zgłaszać i zrobimy to po cichu, a może nam się uda. I nie udało się - stwierdza ratownik. (czytaj: Ratownicy "po cichu" usuwali metan z rejonu katastrofy?)

"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że kilka dni przed tragedią metanomierze alarmowały o niebezpiecznym stężeniu gazu i górników wycofywano z rejonu ściany V, w której w piątek doszło do zapalenia metanu. Zabezpieczyła je już prokuratura. Jednak z informacji dziennika wynika, że na kilka minut przed tragedią urządzenia nie wskazywały, że gaz może się zapalić. Zarejestrowały, że metan jest w normie. Dopiero dokładnie w chwili wybuchu, czyli o godzinie 10.15 wskaźniki metanomierzy nagle podskoczyły, pokazując niebezpieczny poziom gazu i prąd został odcięty.

Natomiast "Gazeta Wyborcza" publikuje ujawnione przez katowicką prokuraturę wstępne wyniki sekcji zwłok 12 górników, którzy zginęli w piątek. Powodem śmierci 11 było zatrucie tlenkiem węgla i pyłem węglowym oraz poparzenie górnych dróg oddechowych. Jedna osoba zmarła w wyniku wykrwawienia spowodowanego obrażeniami wewnętrznymi. Jak czytamy w dzienniku, u trzech górników stwierdzono też rozległe urazy głowy, co może świadczyć o tym, że w kopalni doszło nie tylko do zapłonu metanu, ale też do wybuchu.

Katastrofa miała miejsce w wyrobiskach dawnej kopalni "Śląsk" pod katowicką dzielnicą Panewniki. Akcję ratunkową prowadzono z szybu dawnego "Śląska" w Rudzie Śląskiej, obecnie będącego częścią katowickiej kopalni "Wujek" należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego. Przyczyną wypadku - według wstępnych ocen - był prawdopodobnie zapłon metanu, choć niektórzy eksperci mówią też o możliwości wybuchu tego gazu.

Prezydent Lech Kaczyński złożył kondolencje rodzinom ofiar. Prezydent powiedział w poniedziałek, że z niedawnej tragedii w kopalni "Wujek-Śląsk" trzeba energicznie wyciągnąć wnioski. Zapowiedział odpowiednie inicjatywy legislacyjne i powołał nową podsekretarz stanu w swojej kancelarii, która ma się m.in. zajmować podobnymi kwestiami (Zobacz tekst Prezydent: z tragedii w "Wujku" trzeba wyciągnąć wnioski).

Premier Donald Tusk przerwał swój pobyt za granicą i wieczorem dotarł na miejsce tragedii. Kondolencje złożył też przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. "Z ogromnym smutkiem przyjąłem wiadomość o tragicznym wypadku w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach. Składam kondolencje i wyrazy głębokiego współczucia rodzinom oraz najbliższym zabitych górników. Całym sercem jestem z Wami. Przekazuję też życzenia szybkiego powrotu do zdrowia rannym górnikom." - napisał J. Buzek.

Pożar wybuchł ok. godz. 10.15 przy pokładzie 409 na poziomie 1050 m. O własnych siłach na górę wyjechało kilkunastu poparzonych w różnym stopniu pracowników kopalni. Kolejni byli transportowani na powierzchnię przez ratowników górniczych.

Na miejscu przez kilka godzin trwała akcja ratunkowa prowadzona pod nadzorem Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach i Wyższego Urzędu Górniczego. Prowadzili ją ratownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego i zastępy kopalniane.

Ok. godz. 14 skończono już transportowanie na powierzchnię wszystkich poszkodowanych.

Poszkodowani górnicy byli transportowani m.in. do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich i do Szpitala Wojewódzkiego św. Barbary w Sosnowcu. - Zostało rozdysponowanych 5 śmigłowców. Pacjenci są poparzeni, w stanie ciężkim, wymagający intensywnej opieki. Siemianowice, gdzie trafili także górnicy przewożeni karetkami, już nie mają możliwości przyjmowania kolejnych pacjentów. Dlatego następni zostali przetransportowani do Rybnika i Ligoty - mówiła podczas akcji ratunkowej Justyna Wojteczek, z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Okoliczności wypadku zbada specjalna komisja.

Informacje o katastrofie pojawiły się około 11.30. Na początku nie było doniesień o ofiarach śmiertelnych. Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska informowała, że w kopalni najprawdopodobniej doszło do zapłonu metanu, raczej nie do wybuchu. Po wypadku krewni górników przyjechali pod bramę kopalni. Przed godz. 13 pojawiła się tragiczna wiadomość o pierwszych ofiarach śmiertelnych – najpierw trzech. Półtorej godziny później rzecznik kopalni przekazał tragiczny bilans – zginęło 12 osób. Przyznał też, że pod ziemią mogło dojść do wybuchu metanu.

Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.

Gaz ten, występujący w pokładach wraz z węglem, uwalnia się z górotworu. Często dzieje się tak przy drążeniu chodników, kiedy kombajn narusza strukturę skał. W śląskich kopalniach zapalenia metanu zdarzają się - zwykle bez poważnych skutków. Aby metan zapalił się, potrzebna jest iskra, która może pojawić się np. w wyniku pracy urządzeń.

Czytaj też:
Najciężej ranni górnicy leczeni w siemianowickiej "oparzeniówce"
ABW w kwietniu przekazała WUG informacje o nieprawidłowościach w "Wujku"
Premier na miejscu tragedii w "Wujku-Śląsk": nikt nie zostanie sam
Górnicy z Kompanii Węglowej będą oddawać krew
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Żałoba narodowa po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!