W kopalni "Borynia" mogło dojść do wybuchu pyłu węglowego, na dole jest sporo zniszczeń, a część rejonu została zalana. Takie są wstępne wyniki oględzin miejsca czerwcowego wypadku w tej kopalni.
Wcześniej wizja lokalna nie była możliwa. Pojawiły się tam tlenki węgla, które są oznaką zapożarowania rejonu. Musieliśmy go otamować i wyczekać odpowiedni czas, żeby można tam było w miarę bezpiecznie wejść - tłumaczył reporterowi RMF FM wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera. Jak stwierdził, na początku przyszłego tygodnia specjaliści jeszcze co najmniej dwa razy zjadą pod ziemię.
Do wybuchu i zapalania metanu doszło na nocnej zmianie z 4 na 5 czerwca ub. roku. W zagrożonym rejonie pracowało wówczas 36 górników. Większość pracowała przy przebudowie przenośnika zgrzebłowego. W wypadku zginęło 6 górników, a 17 zostało rannych
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wybuch winny katastrofy w kopalni "Borynia"