Nie ma górnictwa bez niebezpiecznych zdarzeń. Przykładowo w zakładach KGHM w ostatnich tygodniach trzykrotnie zagrożone było życie pracowników.
Ewakuowano 92 górników, akcja gaśnicza trwał ponad dwie i pól godziny. Nikt nie odniósł poważnych obrażeń.
Z kolei - jak przypomina Jolanta Talarczyk - drugiego kwietnia w ZG Lubin trzyosobowa brygada strzałowa została przysypana rumoszem skalnym, którego opad spowodowany był samoistnym wstrząsu górotworu.
Lekko rannych górników przewieziono do szpitala w Lubinie. 27 marca w ZG Polkowice-Sieroszowice blisko czterogodzinna akcja ratownicza zakończyła się uratowaniem operator kotwiarki, który został zasypany w kabinie z powodu samoistnego opadu skał stropowych.
- Takie zdarzenia kilkanaście lat temu kończyły się tragicznie - mówi Mirosław Koziura, wiceprezes wykonujący obowiązki prezesa WUG. - Obecnie, górnicy wychodzą z nich bez szwanku lub odnoszą lekkie obrażenia: stłuczenia, skaleczenia, podrapania. Taki efekt zawdzięczamy temu, że samojezdne maszyny górnicze w zakładach górniczych KGHM SA mają zmienioną konstrukcje. Są to stanowiska zawansowane technicznie. Mają specjalne wzmocnienia i zabezpieczenia operatorów przed niespodziewanym opadem skał stropowych i odłamkami skalnymi z ociosów. Operatorzy pracują teraz w komfortowych kabinach, klimatyzowanych, z ograniczonym wpływem hałasu i pyłu, zradiofonizowanych i jednocześnie, z zabezpieczeniem pożarowym ze stałą instalacja gaśniczą. Zabiegaliśmy o to przez wiele lat. Wymogi dla samojezdnych maszyn górniczych udało się nam ująć w ramy prawne, w zapisach rozporządzenia Ministra Gospodarki z 28 czerwca 2002 roku. Był to efekt technicznych starań przedsiębiorcy i producentów maszyn. Obecnie czekamy na innowacyjne rozwiązania, które zminimalizują zagrożenie pożarowe w takim stopniu, jak konstrukcje ochronne operatorów, które uratowały życie w ostatnich latach 14 osobom. W latach 1999-2013 na 15 wypadków bezpośrednio związanych ze stanowiskiem operatora, z zasypaniem maszyny rumoszem skalnym, tylko jeden zakończył się śmiercią. Takich spektakularnych efektów jeszcze nie ma w zapobieganiu pożarom, których z roku na rok jest mniej, ale do zadowolenia jeszcze daleko - podsumowuje Mirosław Koziura.
Podstawowe zagrożenia związane z eksploatacją samojezdnych maszyn górniczych są następujące: spadające na maszynę odłamki skalne ze stropu, wyrzuty na maszynę ociosanych odłamków skalnych, uderzenia maszyny w czasie jazdy o ociosy, strop lub inne wystające elementy, pożary maszyn spowodowane nieszczelnościami układu paliwowego, hydraulicznego, zwarciem instalacji elektrycznej lub innymi usterkami.
Prowadzenie wydobycia na coraz większych głębokościach, w coraz trudniejszych warunkach górniczo-geologicznych sprawia, że rosną wymagania stawiane maszynom i urządzeniom.
Niezbędny jest postęp techniczny i wprowadzanie do użytkowania coraz bezpieczniejszych, nowocześniejszych i bardziej wydajnych maszyn i urządzeń.
Wymagania gwarantujące bezpieczną ich eksploatację, staraniami legislacyjnymi WUG, zostały ujęte ustawie z 9 czerwca 2011 r. Prawo geologiczne i górnicze (art. 113 ust. 1. Dz.U. Nr 163, poz. 981 oraz z 2013 r. poz. 21 i poz. 1238).
Sprecyzowano je także w przepisach rozporządzeń Rady Ministrów w sprawie dopuszczania wyrobów do stosowania w zakładach górniczych (Dz. U. Nr 99, poz.1003 wraz z późn. zm.) oraz Ministra Gospodarki w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy, prowadzenia ruchu oraz specjalistycznego zabezpieczenia przeciwpożarowego w podziemnych zakładach górniczych (Dz. U. Nr 139, poz.1169 wraz z późniejszymi zmianami).
- Bardzo pozytywnie oceniamy stosowane obecnie konstrukcje ochronne stanowisk operatorów. Nie znaczy to jednak, że nie należy pracować nad dalszym ich udoskonalaniem. Wręcz przeciwnie, poza zagadnieniami wytrzymałościowymi oraz wymaganiami przepisów i norm już spełnionymi, konieczne jest dalsze udoskonalanie tych konstrukcji. Zwłaszcza w zakresie rozwiązań technicznych wyjść awaryjnych, które mogą zostać użyte w przypadku zakleszczenia drzwi kabiny - podkreśla Mirosław Koziura.
Z prowadzonych rejestrów statystycznych wynika, że największa ilość pożarów w kopalniach rud miedzi była związana z samojezdnymi maszynami górniczymi, zwłaszcza z ładowarkami i wozami odstawczymi.
Jolanta Talarczyk wskazuje, że najczęstszymi przyczynami pożarów w tych maszynach były uszkodzone: przewody paliwowe, hydrauliczne oraz instalacje elektryczne.
Podczas pożaru maszyn wydzielają się znaczne ilości gazów toksycznych, które na ogół szybko rozprzestrzeniają się w kopalni. I mogą zaskoczyć załogę nawet w miejscach odległych od ogniska pożaru, narażając ludzi na zatrucie lub uduszenie z powodu braku tlenu.
Dlatego istotnym zabezpieczeniem są stałe instalacje gaśnicze oraz sprzęt gaśniczy. Zgodnie z wymaganiami obowiązujących przepisów pojazdy i samojezdne maszyny górnicze eksploatowane w podziemnych zakładach górniczych wyposażone są w stałe instalacje gaśnicze.
W latach 2008-2014 (do 31. 03. 2014 r.) było 12 pożarów samojezdnych maszyn górniczych.
W poprzednim okresie ilość pożarów SMG w kopalniach KGHM Polska Miedź S.A. kształtowała się następująco: w 2003 – 3, w 2004 – 4, w 2005 – 4, w 2006 – 1, w 2007 – 5 pożarów. Z tego zestawienie wynika kilka wniosków: najczęściej pożar powoduje zagrożenie dla dużej grupy pracowników, najczęstszą przyczyną pożaru jest zapalenie się komory silnikowej (wskutek uszkodzonych przewodów paliwowych, hydraulicznych oraz instalacji elektrycznych), z reguły spaleniu ulega cała maszyna, sukcesywnie zmniejsza się ilość pożarów SMG.
Użytkownicy powinni przedsięwziąć wszelkie środki, mogące ograniczyć do minimum przyczyny pożarów tych maszyn. A producenci mają szerokie pole do działania w zakresie zastosowania skutecznego zabezpieczenia przeciwpożarowego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: WUG: górnictwo obfituje w niebezpieczne zdarzenia