Strajkująca od poniedziałku załoga samodzielnej kopalni "Budryk" w Ornontowicach zdecydowała o przekształceniu rotacyjnej dotąd akcji w ciągły protest okupacyjny.
Przedstawiciele trzech związków, które zorganizowały strajk, nie pojechali na piątkowe rozmowy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której w przyszłym roku ma wejść kopalnia "Budryk". Udział w rozmowach z zarządami "Budryka" i JSW biorą natomiast związkowcy z sześciu innych organizacji.
"Stroną naszych żądań jest zarząd +Budryka+, a nie JSW. Dlatego uważamy, że rozmowy powinny odbyć się nie w Jastrzębiu, ale w kopalni - w budynku administracyjnym na uboczu, aby można było rozmawiać spokojnie, bez emocji i presji" - powiedział PAP Wiesław Wójtowicz z "Kadry", który zawiózł do Jastrzębia oświadczenie komitetu strajkowego.
Przypomniał, że związkowcy domagają się wyrównania pensji w "Budryku" do średniej w kopalniach JSW, co oznaczałoby podwyżkę o ponad 700 zł. W wynegocjowanym wcześniej przez inne związki porozumieniu, dwukrotnie odrzuconym w referendum przez załogę, mowa była o takim wyrównaniu, ale po 2011 roku.
"Oznaczałoby to sytuację, w której +Budryk+, będąc jedną z najlepszych kopalń JSW pod względem wyników, byłby zarazem kopalnią o najniższych w spółce zarobkach. Jeżeli nie załatwimy tego teraz, problem prędzej czy później wróci. A wyniki kopalni pozwalają na dokonanie takich podwyżek" - ocenił Wójtowicz, który do niedawna był członkiem rady nadzorczej kopalni; ma też pisemne pełnomocnictwa do reprezentowania ponad 50 proc. jej załogi.
Rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer powiedziała PAP, że z deklaracji związkowców z "Budryka" wynika, że ich postulaty nie są adresowane do JSW. Zdecydowano jednak o prowadzeniu dalszych rozmów w podgrupach tematycznych, aby wypracować możliwe rozwiązania na przyszły rok, które związki mogłyby przedstawić załodze.
"Zarząd JSW sądził, że problem polega na tym, że załoga nie chce przyłączania +Budryka+ do tej spółki. To nie jest tak. Chcemy natomiast, by górnicy z +Budryka+, z których każdy wypracowuje w tym roku średnio ok. 18 tys. zł zysku netto, otrzymywali za to adekwatne wynagrodzenie" - powiedział Wójtowicz, według którego tegoroczny zysk kopalni to ok. 45 mln zł.
Według niego, podwyżka od 1 października tego roku o 5 zł na godzinę to sprawa już wcześniej wynegocjowana z zarządem, która nie wyczerpuje żądań płacowych załogi. Tymczasem zarówno przedstawiciele JSW, jak i "Budryka", powołują się na tę podwyżkę w kontekście wzrostu płac załogi przed przyłączeniem do JSW. Związkowcy chcą, by zarząd JSW, choć nie jest stroną rozmów, także brał udział w negocjacjach w kopalni, by miał bieżące informacje o ustaleniach, rzutujących na przyszły rok.
Rzecznik kopalni, Mirosław Kwiatkowski przypomniał, że każda doba strajku do dla kopalni ponad 2,5 mln zł strat. Dodał, że obecnie kopalnia jest w całkowitym władaniu komitetu protestacyjnego - wejścia zablokowano łańcuchami, a o wejściach i wyjściach z zakładu decydują członkowie komitetu.
Jak powiedział Wójtowicz, około południa przedstawiciele komitetu strajkowego ogłosili podczas masówki, że w związku ze zbliżającymi się świętami protest będzie kontynuował jedynie komitet, a strajkujący mogą pójść do domu. Wywołało to jednak - według relacji Wójtowicza - protest około 500-osobowej załogi, która zadeklarowała, że nie zamierza opuszczać kopalni. Wówczas zapadła decyzja o przekształceniu protestu w ciągły strajk okupacyjny, prowadzony w obiektach kopalni. Górnicy mówili, że zaproszą do kopalni swoje rodziny i spędzą tam święta.
Wcześniej, w środę, ok. 500-osobowa grupa górników rozpoczęła okupację siedziby zarządu spółki. Zrezygnowała z niej w czwartek późnym popołudniem, po interwencji b. senatora SLD i wiceministra gospodarki Jerzego Markowskiego, który - jako budowniczy i pierwszy dyrektor "Budryka" - zaangażował się w rozwiązanie konfliktu. Wtedy też zdecydowano o piątkowych rozmowach w JSW, na które ostatecznie przedstawiciele protestujących związków - "Kadry", "Sierpnia 80" i "Jedności" nie pojechali. Sprawę zniszczeń dokonanych w okupowanym budynku przez protestujących zbada prokuratura.
Włączenie "Budryka" do JSW ma nastąpić z początkiem przyszłego roku; będzie to 6. kopalnia w tej spółce. We wcześniejszym porozumieniu, wynegocjowanym przez większość działających w kopalni związków, ustalono m.in. rozłożony do 2011 harmonogram dochodzenia wynagrodzeń w "Budryku" do średniej w kopalniach JSW oraz włączenie do funduszu wynagrodzeń tzw. dojazdówki, czyli świadczeń na dojazdy do pracy. Wzrost wynagrodzeń zwiększył się już w tym roku, od 1 października.
Zarząd JSW od początku zapewnia, że wszyscy górnicy z "Budryka" mają zapewnioną pracę oraz wzrost płac w kolejnych latach. Dziś - według wyliczeń związkowców - zarobki w "Budryku" są o ok. 500 zł mniejsze niż w kopalni JSW o najniższych płacach i ponad 700 zł mniejsze od średniej w tej spółce.
W rozmowach z zarządem JSW dyskutowano także sprawę ewentualnych świadczeń dla pracowników "Budryka" w sytuacji, gdy JSW będzie prywatyzowana przez giełdę. Prawo nie pozwala na przyznanie górnikom z "Budryka" akcji z należnej pracownikom JSW puli 15 proc., ponieważ będą mogli otrzymać je jedynie pracownicy zatrudnieni przed kwietniem 1993 roku.
"Budryk" należy do najmłodszych polskich kopalń. W ubiegłym roku spółka zarobiła 5,5 mln zł, wydobywając 3,4 mln ton węgla. Zatrudnia ponad 2,4 tys. pracowników. Podobnie jak JSW, może produkować m.in. węgiel koksowy. W ciągu sześciu lat inwestycje w "Budryku" mają sięgnąć prawie 1 mld zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: W Budryku strajkują okupacyjnie