Umorzone śledztwo ws. katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk

Umorzone śledztwo ws. katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

W kopalni Wujek-Śląsk, gdzie blisko 3 lata temu zginęło 20 górników, były liczne nieprawidłowości, za które odpowiadają co najmniej 64 osoby. Ale nie ma dowodów, że to z ich winy doszło do tragedii - uznała prokuratura i umorzyła śledztwo w sprawie katastrofy.

Rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej prok. Marta Zawada-Dybek zastrzegła w czwartek, że śledztwo dotyczące nieprawidłowości w kopalni w okresie prawie półtora roku przed katastrofą trwa nadal; planowane jest postawienie kolejnych zarzutów. Wśród podejrzanych jest m.in. były dyrektor kopalni i członkowie jej kierownictwa. Zarzuty nie dotyczą jednak samej katastrofy z 18 września 2009 r.

"Nie ustaliliśmy w tym postępowaniu, aby istniał związek przyczynowy między zachowaniem człowieka a katastrofą" - poinformowała rzeczniczka, powołując się na opinie siedmiu biegłych i inne zgromadzone dowody. Wynika z nich, że zapalenie i wybuch metanu w kopalni Wujek-Śląsk miały charakter naturalny. Gaz zgromadził się w dużej pustce powstałej po eksploatacji węgla, skąd - w wyniku ruchu górotworu - uwolnił się do wyrobiska; tam doszło do jego samozapłonu i wybuchu - także iskra zapalająca mogła być następstwem tarcia górotworu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy. Zginęło 20 osób, a 37 zostało rannych.

Wcześniej komisja Wyższego Urzędu Górniczego uznała, że w fatalnym stanie były używane w feralnym wyrobisku przewody elektryczne. Eksperci zasugerowali wówczas, że właśnie z jednego z nich pochodziła iskra, która zapaliła metan. Prokuratura nie znalazła jednak na to dowodów.

"Biegli w sposób niebudzący wątpliwości wykluczyli, iżby do zapalenia się metanu doszło na skutek podania napięcia na przewód czy też zwarcia (). Nie ma żadnych dowodów, że tego dnia o godzinie 10.10 było podane napięcie na przewód zasilający urządzenie; nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, że zwarcie międzyfazowe zaistniało w chwili podania napięcia, jak również, że zapłon metanu nastąpił tam, gdzie ten kabel się znajdował" - poinformowała rzeczniczka prokuratury.

Komisja nadzoru górniczego wskazywała także, że w kopalni dopuszczono do nagromadzenia się wybuchowej ilości metanu, co było spowodowane m.in. niedotrzymaniem warunków przewietrzania ściany wydobywczej. Prokuratorzy nie znaleźli natomiast dowodu, że to błąd w wentylacji mógł przyczynić się do wybuchu. Śledczy potwierdzili, że w złym stanie były urządzenia i przewody elektryczne, a w zagrożonym rejonie pracowało zbyt wielu górników. M.in. tego dotyczą prokuratorskie zarzuty, które usłyszały 64 osoby. Ma to jednak związek z okresem przed katastrofą.

Wśród podejrzanych są m.in. b. dyrektor kopalni Krzysztof K. (dopuścił do eksploatacji ścian wydobywczych mimo tego, że stan zainstalowanych tam maszyn i urządzeń stanowił zagrożenie dla górników), b. kierownik robót górniczych i kierownicy działów, główny elektryk, pracownicy dozoru różnych szczebli, inżynierowie i elektromonterzy. Stawiane im zarzuty dotyczą m.in. sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników, uporczywego naruszania praw pracowniczych i poświadczania nieprawdy w dokumentach. Większość podejrzanych nie przyznała się do winy. Może grozić im nawet 12 lat więzienia.

Duża część zarzutów dotyczy nieprawidłowości przy naprawie, konserwacji i eksploatacji użytkowanych pod ziemią urządzeń, głównie elektrycznych. Śledztwo potwierdziło, że w kopalni przymykano oko na ich stan techniczny i defekty. Jeden ze sztygarów zmianowych jest podejrzany o wysłanie w dniu katastrofy sześciu górników do prac transportowych w rejonie szczególnego zagrożenia, gdzie - zgodnie z obowiązującymi procedurami - nie mieli prawa przebywać. Dwaj górnicy z tej grupy zginęli w katastrofie. W kopalni naruszano też zapisy projektu technicznego prac oraz zasady sztuki górniczej.

Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne, pokrzywdzeni mogą złożyć do sądu zażalenia na to postanowienie. Natomiast śledztwo w sprawie nieprawidłowości w kopalni od kwietnia 2008 r., kiedy uruchomiono ścianę wydobywczą, do września 2009 r. trwa - na razie do 18 września, ale prawdopodobnie zostanie przedłużone, a zarzuty usłyszą kolejne osoby. Dotychczas przesłuchano ponad 350 osób.

Kopalnia Wujek-Śląsk należy do Katowickiego Holdingu Węglowego. Jego rzecznik Wojciech Jaros wskazał, że w związku z katastrofą w stosunku do wielu osób wyciągnięte zostały konsekwencje w postaci odsunięcia od stanowisk czy zakazu ich pełnienia. Ówczesny dyrektor kopalni przeszedł na emeryturę.

"Dla spółki bardzo ważnymi są działania, mające zminimalizować ryzyko powtórzenia się podobnego zdarzenia w przyszłości, a gdyby wystąpiło - ograniczenie jego zasięgu i skutków" - powiedział Jaros, wskazując na podjęte przez holding inicjatywy. To m.in. dodatkowe szkolenia pracowników, wzmożenie kontroli oraz wyposażenie górników w miejscach potencjalnie zagrożonych w chroniącą ciało bieliznę żaroodporną.

We współdziałaniu z Centralnym Instytutem Ochrony Pracy uruchomiono także szkolenia uczulające pracowników na to, że za bezpieczeństwo odpowiada każdy z nich. Część tego programu to tzw. minuty dla bezpieczeństwa - krótkie rozmowy przeprowadzane na stanowisku pracy, przypominające o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.

"Jednym z wniosków z tamtej katastrofy było bowiem, że dozór, służby bhp, obecność w kopalniach inspektorów urzędu górniczego, związkowców - mężów zaufania, społecznych inspektorów pracy, nie zdołają spełnić wystarczająco swej roli w sytuacji przyzwolenia na uproszczenie działania czy pomijanie procedur na stanowiskach pracy" - wyjaśnił rzecznik holdingu.

Do tragedii doszło 18 września 2009 r. około godz. 10.10 w wyrobisku 1050 m pod ziemią. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach. Krótko po katastrofie przypuszczano, że w kopalni doszło do zapalenia metanu. Później okazało się, że groźny gaz także wybuchł. Górników zabiły płomienie, sięgająca tysiąca stopni Celsjusza temperatura, podmuch i przemieszczająca się fala ciśnienia oraz atmosfera, która nie nadawała się do oddychania.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Umorzone śledztwo ws. katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!