Premier Donald Tusk zadeklarował, że "ma pełne zaufanie" do wicepremiera Waldemara Pawlaka, jeśli chodzi o rozwiązanie sytuacji w kopalni "Budryk". Szef rządu podkreślił, że płace górników nie mogą zależeć od "drastyczności protestu"
Tusk podkreślił, że rozumie i "ma pełen szacunek" dla żon górników, które martwią się o swoich mężów, szczególnie - jak dodał - że cześć górników zdecydowała się na drastyczną formę protestu (głodówkę pod ziemią). Zaznaczył jednak, że "płace górników podobnie jak innych grup zawodowych nie mogą zależeć od poziomu drastyczności protestu".
"Bardzo zależy nam na tym, by konflikt w +Budryku+ się zakończył, ale rząd musi podejmować decyzje korzystne dla pracujących, lecz niebędące wynikiem nieustannej szarpaniny" - powiedział Tusk.
Zaapelował do wszystkich stron konfliktu, by nie budowano wokół tej sprawy napięcia.
Szef rządu zwrócił uwagę, że wzrost wynagrodzeń w +Budryku+ przewidziany na 2008 rok jest "wyraźnie większy niż ten przewidziany dla nauczycieli".
Od środy w Warszawie przebywają żony górników; domagają się spotkania z wicepremiera i ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem. Rano w czwartek Pawlak powiedział na konferencji prasowej, że "nie będzie wymuszonych spotkań"; zachęcił żony protestujących górników do powrotu do domów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tusk: płace w górnictwie nie mogą zależeć od protestów