Sześciu kolejnych podejrzanych w śledztwie ws. "Wujka-Śląska"

Sześciu kolejnych podejrzanych w śledztwie ws. "Wujka-Śląska"
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Sześć kolejnych osób - elektromonterów i osób dozorujących ich pracę - usłyszało zarzuty śledztwie dotyczącym katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk". We wrześniu 2009 r. w wyniku zapalenia i wybuchu metanu zginęło tam 20 górników, ponad 30 zostało rannych.

Śledczy zaznaczają, że zarzuty przedstawione podejrzanym nie mają bezpośredniego związku z samą katastrofą, dotyczą okresu poprzedzającego tę tragedię.

W całym postępowaniu, prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, jest już 15 podejrzanych. Kilka dni wcześniej zarzuty przedstawiono dziewięciu elektromonterom z "Wujka".

Wśród sześciu kolejnych podejrzanych są dwaj następni elektromonterzy i cztery osoby dozorujące ich pracę - powiedział w piątek PAP prok. Mariusz Łączny z katowickiej prokuratury.

Wszyscy podejrzani mają podobne zarzuty - chodzi o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników. Cztery osoby są podejrzane o brak nadzoru nad pracą podwładnych i doprowadzenie do nieprawidłowości, które zarzucono samym elektromonterom.

Podejrzani to osoby odpowiedzialne za naprawę i konserwację urządzeń oraz ich utrzymanie w należytym stanie technicznym, zapewniającym bezpieczną pracę. Według prokuratury, elektrycy zaniechali prawidłowego wykonywania napraw i konserwacji, a także przywrócenia właściwego działania zabezpieczeń.

W ten sposób - uważają śledczy - nie zapewniali bezpiecznej pracy w warunkach zagrożeń występujących przy ścianie piątej, czyli tam, gdzie później doszło do katastrofy. Chodzi o należytą konserwację tzw. urządzeń budowy przeciwwybuchowej, instalowanych w wyrobiskach zagrożonych wybuchem.

W opinii prokuratury, zaniedbania elektromonterów doprowadziły do osłabienia konstrukcji urządzeń i utraty cech przeciwwybuchowości. Eksploatacja urządzeń w takim stanie w znacznym stopniu zwiększała prawdopodobieństwo nastąpienia wybuchu metanu i pyłu węglowego.

Jak podkreśla prokuratura, zarzuty dotyczą nieprawidłowości, do których dochodziło, zanim w kopalni doszło do wybuchu metanu. Nie można przyjąć, że istniał bezpośredni związek pomiędzy tymi zaniedbaniami a samą tragedią.

Wobec podejrzanych nie stosowano żadnych środków zapobiegawczych. Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie ujawnia, czy przyznali się do winy, czy też nie.

"Dopiero rozpoczęliśmy przesłuchiwanie podejrzanych i przedstawianie zarzutów. Na tym etapie śledztwa nie możemy ujawniać treści wyjaśnień. W miarę postępów śledztwa będziemy przedstawiać zarzuty kolejnym osobom" - podkreślił prok. Łączny.

Podstawą przedstawienia elektromonterom i ich przełożonym zarzutów była opinia biegłych z Politechniki Śląskiej, a także opinie cząstkowe, np. z Kopalni Doświadczalnej "Barbara" i materiały z Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).

W prowadzonym przez katowicką prokuraturę postępowaniu przesłuchano setki świadków, w tym pokrzywdzonych, uczestników akcji ratowniczej i pracowników kopalni. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację prac prowadzonych w latach 2008-2009 w pokładzie, w którym doszło do katastrofy; oględzinom i badaniom poddano blisko 300 dowodów rzeczowych.

Już wcześniej śledczy wskazywali na nieprawidłowości w kopalni, które mogły mieć wpływ na powstanie, przebieg i skutki katastrofy. Dotyczyły one prac prowadzonych w ścianie wydobywczej, sposobu przewietrzania pokładu, a także samego projektowania i eksploatowania ścian.

Poza prokuraturą przyczyny katastrofy badały też organy nadzoru górniczego. Komisja powołana przez prezesa WUG uznała, że za tragedię w rudzkiej kopalni odpowiadają ludzkie zaniedbania, a nie natura.

Według prowadzącego postępowanie po wypadku Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, za naruszenie przepisów i uchybienia, które - według nadzoru górniczego - miały związek z katastrofą, odpowiedzą 34 osoby, w tym czterej członkowie kierownictwa kopalni. 10 pracowników zostało odsuniętych od pełnionych funkcji.

Do katastrofy doszło 18 września 2009 r. w rudzkiej części kopalni "Wujek" (dawnej kopalni "Śląsk"). 1050 m pod ziemią doszło do zapalenia i wybuchu metanu. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach, ostatnia ciężko poparzona osoba - 3 października.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Sześciu kolejnych podejrzanych w śledztwie ws. "Wujka-Śląska"

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!