Mirosław Krutin, prezes KGHM, szykuje się na długi kryzys. Zmienia więc plany inwestycyjne i tnie koszty.
— Musimy wziąć pod uwagę zmiany makroekonomiczne, czyli wahania dolara, cen miedzi oraz kryzys na rynku międzybankowym. Konieczna jest ocena, czy możliwe jest zrealizowanie takich inwestycji, jakie były planowane. Uważam, że będzie to bardzo trudne. Stąd decyzja o weryfikacji planów strategicznych — mówi Mirosław Krutin.
Dotyczy to w szczególności tzw. projektów dywersyfikacyjnych, czyli zakładających inwestycje poza głównym — miedziowym — biznesem firmy (chodzi m.in. o energetykę). To one bowiem pochłoną nadwyżki finansowe wypracowywane w biznesie podstawowym.
— Za wcześnie jednak, by mówić o konkretnych kwotach — ucina Mirosław Krutin.
Czego więc można się spodziewać? Konkrety poznamy pod koniec grudnia.
— Przeglądamy wszystkie projekty. Zapewniam, że nie zamierzamy z żadnego rezygnować, a jedynie przesunąć niektóre w czasie. Priorytetowe są na pewno inwestycje w podstawowym biznesie, czyli w górnictwie i hutnictwie. Z nich na pewno nie zrezygnujemy — zapewnia prezes.
Większą bolączką jest poszukiwanie oszczędności.
— Szukamy ich wszędzie, ale nie należy spodziewać się spektakularnych sukcesów. Połowę naszych kosztów stanowi energia i płace. Najistotniejszych korzyści spodziewamy się w segmencie zakupowym. To da minimum 200 mln zł — uważa prezes.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Szef KGHM wróży dłuższą stagnację