Strajk w Budryku to już nie tylko walka o podwyżki. W konflikcie między związkowcami a dyrekcją kopalni biorą udział specjaliści od kreowania wizerunku. Chodzi o przekonanie do swoich racji opinii publicznej i coś jeszcze ważniejszego - zachowanie twarzy.
Związkowcy z Sierpnia '80 na swojej stronie opowiadają własną historię konfliktu. Zobaczymy tam filmy z demonstracji poparcia dla strajkujących i z wyjazdu żon górników do Warszawy. Jest reportaż ze strajku pod ziemią w Budryku i własne komentarze. "Tego nie ma w żadnej telewizji, bo żadna oficjalna telewizja na dół do kopalni nie była wpuszczana" - zachęcają do oglądania strony związkowcy.
Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy Budryk, przyciśnięta do muru, wynajęła firmę public relations. - Nie ma się co dziwić. O losach strajku decyduje często przychylność opinii publicznej - mówią specjaliści od kształtowania wizerunku.
Trudne zadanie przekonania ludzi, że rację w konflikcie ma zarząd spółki, przyjęła agencja Imago Public Relations. Jej szef Rafał Czechowski odmawia jednak rozmowy o szczegółach pracy dla JSW - napisała "Gazeta". - W chwili, gdy staramy się, by uczestnicy konfliktu doszli do porozumienia, byłoby to nie na miejscu - mówi.
Wiadomo, że specjaliści od PR pomagają pracownikom spółki pisać komunikaty i oświadczenia dla mediów. Starają się też zapewnić im przewagę w mediach. I rzeczywiście, jedną z najważniejszych informacji w mediach elektronicznych było w środę rano to, że przed bramą Budryka doszło do przepychanek między górnikami, którzy chcą pracować, a strajkującymi - napisała "Gazeta".
Bogusław Ziętek, lider Sierpnia '80, twierdzi jednak, że marketingowe zabiegi na nic się w Budryku nie zdadzą. - Nie ma znaczenia w jakim krawacie występuje człowiek, który mówi ludziom, że nie da podwyżek. Trzeba być kompletnie nieprzytomnym, by myśleć, że ma to jakikolwiek wpływ na strajk. Zabiegi marketingowe może przekonają mieszkańca Suwałk, ale nie pomogą w zakończeniu strajku - mówi Ziętek.
Bohdan Dzieciuchowicz, niezależny ekspert public relations, uważa jednak, że często losy strajków zależą od tego, po czyjej stronie jest sympatia opinii publicznej. - Jeśli ludzie popierają strajkujących, ich sytuacja negocjacyjna jest inna. Przecież Sierpień '80 starał się przedstawić swoje postulaty jako takie, które miały poparcie całej braci górniczej. Ani rzecznik prasowy Budryka, ani władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie potrafiły zdementować tego w profesjonalny sposób - ocenia dla "Gazety" Dzieciuchowicz. Dlatego nie dziwi się, że JSW wynajęła firmę PR-owską. - Często się to zdarza, tylko że firmy, które mają konflikt z pracownikami, nie chwalą się tym. Bezsporny jest fakt, że obecność speców od PR może pomóc w zażegnaniu konfliktu - dodaje.
Zobacz także:
Andrzej Ciesielski, szef ZZGwP w Budryku: w czwartek rano wchodzimy na kopalnię!