Trwający od ponad miesiąca strajk w kopalni Budryk, włączonej 4 stycznia w struktury Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), nie tylko uderza w górników, bo nie dostaną pieniędzy za czas protestu, ale głównie w nowego właściciela.
- Jastrzębska spółka przygotowywała się do prywatyzacji poprzez giełdę, aby zdobyć pieniądze na inwestycje, niezbędne do utrzymania poziomu produkcji. Teraz jej wiarygodność została zachwiana. Prezes JSW powinien rozwiązać konflikt zaraz na początku i nie dopuścić do nieodwracalnych strat. Widać, że nie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych - mówi w "Pulsie Biznesu" prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach.
Zarząd JSW pod ścianą postawiły trzy radykalne organizacje związkowe, do których należy około 15 proc. załogi Budryka. Pozostałe związki nie zabierają głosu. Tymczasem pogarsza się sytuacja kopalni - straty już są szacowane na 40-50 mln zł, a mogą być znacznie większe. - Straty Budryka wejdą w rachunek JSW za 2008 r. - podkreśla w dzienniku prof. Andrzej Barczak.
Poza tym Budryk, szósta kopalnia w strukturach JSW, może mieć problemy techniczne z wydobyciem, ponieważ wstrzymał produkcję. To nie koniec kłopotów.
- Na utrzymanie wydobycia potrzebujemy ponad 300 mln zł. Chodzi o udostępnienie nowych złóż. Już rozpoczęliśmy prace w tym zakresie. Chcemy dotrzeć do pokładów bardzo dobrej jakości węgla koksowego na poziomie 1290 m pod ziemią - wyjaśnia w "PB" Mirosław Kwiatkowski, rzecznik Budryk.
Pieniądze na inwestycje miały pochodzić m.in. od JSW. Ta jednak zarabia coraz mniej. W 2006 r. miała prawie 300 mln zł, rok później "tylko" ponad 100 mln zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Strajk w Budryku uderzy we właściciela