Resort gospodarki do samorządów Dolnego Śląska: Zabezpieczcie tereny pod eksploatację złóż węgla brunatnego. - To paranoja - złości się wójt gminy Kunice, która leży w samym środku złóż. Inni samorządowcy też nie chcą u siebie kopalni i elektrowni.
Do tej pory rząd nie mógł się zdecydować, czy złoża w okolicach Legnicy będą wykorzystane, ale w opublikowanym kilka dni temu projekcie strategii energetycznej dla Polski resort gospodarki pisze: "W dalszych latach bez uruchomienia dodatkowych złóż podaż energii elektrycznej wytwarzanej z węgla brunatnego może spaść o ponad 50 proc. W związku z tym konieczne jest podjęcie działań już w chwili obecnej. W tym celu lokalne władze samorządowe (...) powinny podejmować działania na rzecz zapewnienia ochrony prawnej złóż kopalin strategicznych. Dotyczy to w szczególności złóż w rejonie Legnicy oraz Gubina".
Oznacza to, że tam, gdzie występuje węgiel, już teraz nie powinno się nic budować. Węgiel brunatny wydobywa się bowiem systemem odkrywkowym - kopiąc olbrzymie doły. Na takim terenie w trakcie eksploatacji nic się nie ostanie - czytamy w "Gazecie".
Problem jednak w tym, że w ostatnich latach znacznie rozrosły się okoliczne wsie. W dodatku poprzedni rząd przez sam środek złóż wytyczył drogę krajową S3 Lubawka - Szczecin, która zablokuje dostęp do złóż. Odcinek jest w fazie końcowego projektowania.
Samorządowcy są przerażeni. - To paranoja, kompletne nieporozumienie - mówi "Gazecie" Zdzisław Tersa, wójt gminy Kunice, które leżą na samym środku złóż Legnica. - Złoża można było zabezpieczyć w latach 70., 80., nie teraz. W samych Kunicach w ciągu dosłownie kilku lat osiedliło się ponad tysiąc nowych mieszkańców. Za setki milionów złotych, głównie z UE, powstały drogi, kanalizacja, wodociągi. Kolejne osiedla domów jednorodzinnych są w fazie projektowania. Teraz mielibyśmy to wszystko rozebrać i wysiedlić ludzi? - opowiada wójt, który nie zamierza w nowych planach zagospodarowania przestrzennego chronić złóż. - To na razie projekt, nie dokument rządowy podpisany przez premiera Tuska.
Większość władz samorządów leżących na złożach kilka tygodni temu wysłało list do premiera Tuska, domagając się wyjaśnień, co rząd zamierza zrobić z legnickimi złożami. - Dostaliśmy lakoniczną odpowiedź, że na tym etapie rozmów nic nie jest przesądzone - mówi wójt Kunic.
Jednak nie wszyscy są przeciwko wydobyciu węgla. Robert Raczyński, prezydent Lubina: - W Polsce mamy do czynienia z ogromnym problemem energetycznym. Za kilka lat grozi nam dwu-, trzykrotna podwyżka cen prądu, a nawet przerwy w dostawach. Nie możemy zamykać sobie dostępu do tak wielkich złóż.
Eksploatacja zapewniłyby dolnośląskim gminom ogromne dochody. Kleszczów, który ma na swoim terenie kopalnię i elektrownię Bełchatów, jest najbogatszą gminą w Polsce - przypomina "Gazeta".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Spór o węgiel brunatny pod Legnicą