Związkowcy grożą podjęciem bardziej radykalnych działań. Analitycy oceniają jednak, że zarządowi i pracownikom uda się porozumieć w sprawie płac.
Związkowcy napisali w komunikacie, że nieobecność w trakcie rokowań prezesów to "jawna kpina i ukrywanie przed pracownikami i ich przedstawicielami rzeczywistych zamiarów władz spółki".
- Na spotkanie zaprosił nas wiceprezes Wirth. Oczekiwaliśmy, że weźmie w nim udział - mówi Józef Czyczerski, przewodniczący Solidarności w KGHM. - Nieobecność prezesów świadczy o tym, że lekceważą osiemnastotysięczną załogę. Nie jest w porządku również to, że zarząd nie udziela nam informacji na temat planowanej konsolidacji hut i kopalń. O wszystkim dowiadujemy się z prasy - dodaje Czyczerski.
Solidarność zapowiada, że jeśli do 12 września nie dojdzie do spotkania z udziałem zarządu, to podejmie bardziej radykalne działania. Jakie? - Dzisiejsze spotkanie potraktowaliśmy jako niewszczęcie rokowań. Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych możemy ogłosić pogotowie strajkowe, strajk ostrzegawczy lub strajk generalny. Nie wykluczamy zastosowania tych środków - mówi "Parkietowi" Czyczerski.
Monika Kowalska, rzecznik prasowy KGHM, informuje, że na piątkowe spotkanie przybyli dwaj pełnomocnicy, którzy zawsze biorą udział w negocjacjach płacowych. Zapewnia, że zarząd spotka się z Solidarnością. Daty spotkania jednak nie ustalono.
W możliwość strajku w KGHM nie wierzą analitycy. - Wydaje mi się, że akcja strajkowa jest mało prawdopodobna. Historia sporów zbiorowych w KGHM pokazuje, że zarząd nigdy nie godził się łatwo na podwyżki. Zawsze udawało mu się jednak dojść do porozumienia ze związkami - mówi "Parkietowi" Tomasz Krukowski z Deutsche Banku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Solidarność straszy strajkiem w Polskiej Miedzi