Służby specjalne sprawdzają, czy w kopalni Szczygłowice zmuszano górników do pracy mimo zagrożenia wybuchem metanu. Kontrola Wyższego Urzędu Górniczego potwierdziła już, że dochodziło tam do poważnych nieprawidłowości.
Z informacji "Gazety" wynika, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podejrzewa, iż w zeszłym roku dochodziło tam do notorycznego łamania prawa. Oficerowie służb specjalnych przesłuchują teraz górników pracujących na poziomie 415.
- Rzeczywiście, sprawdzamy, czy w Szczygłowicach świadomie narażano górników na niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia - potwierdza prokurator Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Górnicy potwierdzili śledczym, że w kopalni dochodziło np. do sytuacji, kiedy dozór nakłaniał podwładnych do zaklejania metanomierzy taśmą izolacyjną. W ten sposób czujniki nie reagowały na narastające stężenie metanu. Prowadziło to do tego, że kiedy istniało zagrożenie wybuchem, "oślepione" czujniki nie wybijały prądu - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Służby specjalne w kopalni Szczygłowice