Katowicka prokuratura wraz z ABW sprawdzają, czy międzynarodowy koncern produkujący kombajny dla górnictwa miał nielegalny fundusz na łapówki dla dyrektorów śląskich kopalń.
- Na tym etapie mogę powiedzieć tylko tyle, że jednej z osób przedstawiliśmy pięć zarzutów wręczenia łapówek na łączną kwotę 780 tys. zł - potwierdza prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, odmówił dalszych informacji w tej sprawie.
Jest łapówka, jest transakcja
"Gazeta" dowiedziała się, że zarzuty przedstawiono byłemu członkowi kadry kierowniczej spółki Voest-Alpine Technika Górnicza i Tunelowa z Tychów. Firma należała do szwedzkiego koncernu Sandvik, światowego giganta zajmującego się produkcją kombajnów, wiertnic oraz systemów urabiających i transportujących dla górnictwa. W 2007 r. w ramach konsolidacji marek w szwedzkim koncernie spółka Voest -Alpine (V-A) zmieniła nazwę na Sandvik Mining and Construction i obsługuje teraz rynek górniczy w Europie Środkowo-Wschodniej.
Udało nam się ustalić, że zarzuty dla byłego pracownika spółki mają związek z pięcioma umowami sprzedaży przez V-A górniczych kombajnów oraz wozów służących do transportu obudów ścianowych. Według śledczych każda transakcja była uzależniona od łapówki dla dyrektorów kopalń, a jej wysokość wyliczano procentowo od wartości kupowanego sprzętu. Zdaniem śledczych pierwszy podejrzany w tej sprawie przekazał pięć łapówek o wartości 780 tys. zł. Na razie prokuratura nie ujawnia, kto je dostawał.
Z naszych informacji wynika, że ABW i prokuratura zabezpieczyły w tyskiej firmie umowy z lat 1997-2007 w sprawie dzierżawy i sprzedaży sprzętu do kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Kompanii Węglowej oraz Katowickiego Holdingu Węglowego. Byli pracownicy V-A w zamian za klauzulę bezkarności zeznali, że większość umów poprzedzona była łapówkami. Wymienili nazwiska co najmniej kilkunastu osób na wysokich stanowiskach w górnictwie.
Szwedzi: Przeprowadziliśmy kontrolę
Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej, powiedział "Gazecie", że spółka współpracuje w tej sprawie z prokuraturą. - Wszystkie niezbędne materiały zostały przekazane organom ścigania - podkreślił Madej. Przypomina, że już cztery lata temu śledczy badali współpracę Kompanii Węglowej z V-A. Chodziło o warty 10 mln zł kontrakt na serwisowanie górniczego sprzętu. Górnicza spółka zawarła go z V-A bez przetargu. Śledczy sprawdzali, czy doszło do niegospodarności. - Prokuratura umorzyła sprawę, uznając, że taki tryb zamówienia pozwolił na osiągnięcie możliwie jak najlepszych korzyści finansowych - mówi Madej. Teraz śledczy dysponują jednak zeznaniami byłych pracowników V-A, którzy opowiadają o łapówkach za kontrakty.
Pär Altan, wiceprezydent grupy Sandvik, napisał wczoraj do "Gazety", że kierownictwo firmy nic nie wiedziało o korupcyjnych praktykach. "Spółka przeprowadziła wewnętrzną kontrolę, aby ustalić fakty oraz w pełni współpracuje z polskimi władzami. Z uwagi na to, że śledztwo trwa, nie możemy się na ten temat wypowiadać bardziej szczegółowo" - napisał Altan i podkreślił, że korupcyjne praktyki są sprzeczne z kodeksem postępowania obowiązującym w spółce Sandvik. "Wszelkie takie zachowania są dokładnie badane i karane" - zaznaczył wiceprezydent koncernu.
Kilka dni temu katowicki sąd skazał na kary więzienia w zawieszeniu byłego dyrektora finansowego V-A (a potem prokurenta Sandvik) oraz byłego dyrektora handlowego V-A za niegospodarność. Uznał, że wypłacili oni jednemu ze śląskich biznesmenów ponad milion złotych za fikcyjne usługi marketingowe. Księgowano je na podstawie sfałszowanych faktur. Wyrok jest nieprawomocny.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Śledztwo ws. korumpowania szefów śląskich kopalń