Rząd chce zmienić prawo górnicze. Samorządowcy krytykują projekt, bo, ich zdaniem, faworyzuje kopalnie. Boją się, że będą fedrować tam, gdzie dotąd nie było wolno. I nikt im nie będzie mógł tego zabronić.
Teraz Platforma Obywatelska może tego pożałować, bo projekt nie podoba się samorządowcom, szczególnie tym z gmin górniczych. - Zobaczyliśmy tę żabę na początku marca. W projekcie jest kilka bardzo szkodliwych dla śląskich gmin pomysłów - mówi "Gazecie" Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic i szef Stowarzyszenia Gmin Górniczych.
Najwięcej emocji wzbudza sprawa uruchamiania nowych pokładów węgla.
Do tej pory, gdy kopalnie chciały fedrować w nowym miejscu, za każdym razem musiały uzgadniać to z gminami. Tymczasem w projekcie rządowym znalazł się zapis, że nie będzie to już konieczne. Wystarczy, że kopalnie opracują tzw. ocenę oddziaływania na środowisko naturalne - wyjaśnia "Gazeta".
- Czeka nas wolna amerykanka. Kopalnia będzie mogła fedrować gdzie chce, praktycznie bez żadnej kontroli. A my nie będziemy w stanie przewidzieć, gdzie powstaną nowe szkody górnicze, ani w żaden sposób się przed nimi bronić. Nie mówiąc o tym, że trudno będzie zaplanować rozwój gminy na dalsze lata. Może się bowiem okazać, że nowe inwestycje powstaną na terenach, które za kilka lat będą zdegradowane - ostrzega Chrószcz.
Podobnego zdania jest Arkadiusz Godlewski (PO), wiceprezydent Katowic. - Górnictwo jest nadal ważne, ale to nie znaczy, że ma być uprzywilejowane naszym kosztem - mówi. Podkreśla, że kopalnie nie mogą utrudniać rozwoju miast, a tak się może stać w razie przyjęcia projektu. Przypomina, że Katowice za 300 mln euro będą przebudowywać kanalizację w wielu miejscach. - Nie wyobrażam sobie, że z powodu szkód górniczych za kilka lat trzeba by ją naprawiać. Właśnie dlatego musimy mieć prawo do decydowania, gdzie kopalnie będą fedrować. Na razie to, co proponuje ta ustawa, jest nieodpowiedzialne - dodaje Godlewski.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Śląskie miasta boją się kopalń