Liderzy strajku w kopalni Budryk, których poznała cała Polska, wygrali proces z JSW. Mają być przywróceni do pracy w kopalni.
Wyrzuceni z pracy związkowcy pozwali do sądu pracy zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która na początku tego roku przejęła kontrolę właścicielską nad kopalnią Budryk. Działacze zażądali przywrócenia do pracy i odszkodowania. W ubiegłym tygodniu zapadł wyrok korzystny dla przywódców strajku w kopalni. Mają dostać posady i odszkodowania rzędu 15-16 tys. zł.
— Dopiero po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia zajmiemy ostateczne stanowisko, ale należy oczekiwać, że złożymy apelację w sądzie — mówi Mirosław Kwiatkowski, rzecznik kopalni Budryk.
W sądzie pracy czekają na rozpatrzenie także inne sprawy wyrzuconych z pracy działaczy. 20 października ma zapaść wyrok w sprawie Grzegorza Bednarskiego, szefa związku zawodowego Kadra.
Wiesław Wójtowicz i Mirosław Dynak to nie tylko przywódcy związkowi, ale także byli członkowie rady nadzorczej kopalni. To oni m.in. doprowadzili do tego, że Centralne Biuro Antykorupcyjne zainteresowało się nieprawidłościami w spółce — chodziło m.in. o fikcyjne roboty. Prokuratura postawiła pierwsze zarzuty, sprawa jest rozwojowa.
Kolejny przywódca strajku, Krzysztof Łabądź, lider Sierpnia 80, który dostał trzymiesięczne wypowiedzenie, nadal pracuje w Budryku. Powód? Doszło do porozumienia z zarządem JSW i dyrekcją kopalni. Być może tutaj tkwi tajemnica, że załoga kopalni Budryk nie zamierzała uczestniczyć w planowanym przez pozostałe kopalnie JSW strajku 24 września. W ostatniej chwili doszło do zawarcia porozumienia płacowego. Związkowcy i zarząd JSW odtrąbili sukces - informuje "Puls Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sąd przywrócił do pracy związkowców Budryka