Przed południem ratownicy pracujący w kopalni Mysłowice-Wesoła mają podjąć kolejną próbę dotarcia do miejsca, gdzie powinien znajdować się poszukiwany od poniedziałkowej katastrofy górnik - powiedział w środę Krzysztof Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.
Jak relacjonował na środowym briefingu Jaros, rano działająca w sztabie akcji komisja analizowała sytuację w podziemnych wyrobiskach. Eksperci uznali, że atmosfera ustabilizowała się i wkrótce ratownicy "podejmą penetrację wyrobisk w celu poszukiwania zaginionego górnika". Będą to dwa zastępy - jeden będzie szedł z przodu, drugi ma ubezpieczać go z tyłu; co jakiś czas mają się wymieniać.
"Stężenie gazów jest bezpieczne" - podkreślił Jaros. Zaznaczył też, że "trudno ocenić, z jaką sytuacją (ratownicy - PAP) tam się spotkają".
Ratownicy mniej więcej wiedzą, gdzie powinien znajdować się zaginiony. Będą mieli do pokonania ok. 700 metrów w bardzo ciężkich warunkach - w zadymieniu i w otoczeniu prawdopodobnie zniszczonym przez pożar. Drużyny nie mogą tam stosować sprzętu mechanicznego - muszą pracować ręcznie.
Pod ziemią stale utrzymywanych jest osiem zastępów, czyli 40 ratowników. Pracują specjaliści badający skład gazów kopalnianych. Stale też jest lekarz, a na powierzchni oczekuje karetka i ekipa medyczna. Służby ratownicze porozumiały się też z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym i zabezpieczyły lądowisko dla helikoptera.
Wcześniej Jaros opisywał, że schemat wentylacji w podziemnym wyrobisku, w którym znajduje się poszukiwany, ma kształt litery "U" - jedną stroną powietrze wpływa w to miejsce, drugą wypływa. Poszukiwany znajduje się w części, gdzie powietrze wypływa.
Ponieważ w wyrobisku najprawdopodobniej utrzymuje się podziemny pożar, ratownicy od strony napływu powietrza budowali tamę, aby ograniczyć dopływ tlenu. Od strony wylotowej umieszczono wentylator, aby zapewnić dopływ powietrza w miejsce, gdzie powinien być zaginiony.
Jak informowali we wtorek przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, atmosfera w rejonie poniedziałkowej katastrofy była wybuchowa i niezdatna do oddychania. Poszukiwany górnik mógł się jednak schować w lutniociągu, czyli przewodzie doprowadzającym świeże powietrze.
Związany najprawdopodobniej z zapaleniem metanu wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła miał miejsce w poniedziałek o godz. 20.55 na głębokości 665 m. W rejonie zagrożenia znajdowało się 37 górników. Część z nich wyjechała na powierzchnię samodzielnie, kolejni z pomocą ratowników. Do godz. 1.30 odnaleziono i wydobyto 36 pracowników.
31 z nich trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich. Do Centrum Leczenia Oparzeń w tym ostatnim mieście przewieziono 18 górników w stanie zagrażającym życiu. Siedmiu z nich, nieprzytomnych, umieszczono na oddziale intensywnej terapii. Do środowego poranka stan przebywających w CLO nie uległ zmianie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Przed południem ponowna próba dotarcia do zaginionego górnika