W piątek przed południem wskutek zapłonu metanu w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach 12 górników zginęło, a 18 zostało ciężko rannych.
"Nie chcę nikogo oskarżać, ale gdy coś takiego (jak piątkowa katastrofa) się zdarza, to przyczyny są samonarzucające się" - powiedział ekspert. Dodał, że powszechnie wiadomo, iż kopalnie w Polsce są niedoinwestowane.
"Zagrożenie wiąże się z głębokością. Kiedyś wydawało się, że długo w kopalniach nie zostanie osiągnięta głębokość 1000 m. W tej chwili to prawie standard, nie budzi niczyjego zdziwienia. A czym większa głębokość, tym więcej metanu" - mówił prof. Lebecki.
Podkreślił, że oczywiście są zabezpieczenia i systemy kontroli stężenia gazów, ale "zdarza się, że coś się przeoczy". "W górnictwie dużo jest psychologii. Po katastrofie w poczuciu strachu robi się wszystko, by zwiększyć bezpieczeństwo. Z czasem zapomina się o zdarzeniu, usypia się czujność. Wtedy wystarczy mała nieuwaga czy splot rzadkich okoliczności, by powstała kolejna katastrofa" - powiedział PAP.
"Jakby nie patrzeć, w ostatnich latach - w stosunku do lat poprzednich - jest tendencja wzrostu zdarzeń niebezpiecznych w polskich kopalniach. Nie znaczy, że jest to tendencja stała, ale jest to powód do zastanowienia się, jak jeszcze bardziej zadbać o bezpieczeństwo" - zaznaczył.
Według niego zastanawiająca jest duża liczba górników, którzy byli obecni w rejonie katastrofy w kopalni. "Mogła być akurat zmiana załogi. Bo na ogół nie zdarza się, by na dole, na głębokośći 1050 m, przy normalnej produkcji, było ponad 50 ludzi" - tłumaczył. "Mogło tak być, że jedna zmiana wchodziła, a druga wychodziła. Nie znam tej sytuacji" - zaznaczył.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prof. Lebecki: w kopalniach wydobycie poniżej poziomu szybów