XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Proces ws. katastrofy w Halembie - obrońcy domagają się uniewinnienia

Proces ws. katastrofy w Halembie - obrońcy domagają się uniewinnienia
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Obrońcy oskarżonych w sprawie katastrofy w kopalni Halemba domagają się uniewinnienia swoich klientów. Uważają, że nie ma dowodów, które w sposób niebudzący wątpliwości potwierdzają prokuratorskie zarzuty z aktu oskarżenia.

W listopadzie 2006 r. w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego w Halembie zginęło 23 górników. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Gliwicach, gdzie od ponad sześciu lat toczy się proces w sprawie tragedii, z mowami końcowymi wystąpiło pięciu kolejnych adwokatów. Ostatni obrońca nie stawił się na rozprawie, sąd wyznaczył kolejny termin na 16 grudnia. Na ławie oskarżonych zasiada 17 mężczyzn, którym prokuratura zarzuca łamanie przepisów i zasad sztuki górniczej.

Dwa tygodnie temu swą mowę wygłosił prokurator, według którego wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. Oskarżyciel zażądał 7 lat więzienia dla byłego dyrektora kopalni Kazimierza D. i 8 lat pozbawienia wolności - także bez zawieszenia - dla b. szefa działu w wentylacji w Halembie Marka Z. Chce też, by sąd na kilka zakazał im sprawowania funkcji związanych z bezpieczeństwem w górnictwie. Dla pozostałych 15 oskarżonych prokurator domaga się kar od pół roku do dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu. Domaga się ponadto, by sąd wymierzył im grzywny.

Na poprzednich rozprawach sąd wysłuchał wystąpień obrońców Marka Z. i Kazimierza D. Obaj wnieśli o uniewinnienie. Podobne wnioski złożyło pięciu kolejnych adwokatów, którzy przemawiali we wtorek.

Mec. Wiesław Honorowicz broni trzech oskarżonych, m.in. szefa firmy Mard, która na zlecenie kopalni prowadziła podziemne prace likwidacyjne. Są oskarżeni o to, że mimo przekroczonych dopuszczalnych stężeń metanu nie wycofywali załogi z zagrożonego rejonu. Do tragedii doszło właśnie w trakcie likwidacji ściany wydobywczej. 15 z 23 ofiar to właśnie pracownicy Mardu.

Adwokat podkreślił w swoim wystąpieniu, że za działania w zakresie zwalczani zagrożenia metanowego odpowiedzialna była kopalnia, a nie firma Mard. Dlatego na każdej zmianie był kopalniany przedstawiciel wentylacji i metanometrii - przekonywał i dodawał, że zgodnie z przepisami to dyspozytor ds. metanometrii miał zarządzać przerwanie pracy.

Mec. Honorowicz podkreślił też, że szef Mardu o tzw. wybiciach, czyli automatycznym odcięciu energii elektrycznej po przekroczeniu dopuszczalnych stężeń metanu dowiadywał się już po fakcie, od swoich współpracowników. Kończąc swe przemówienie adwokat powiedział, że mimo ogromnego dramatu, do jakiego doszło w Halembie, powinno się w indywidualny sposób wykazać winę konkretnych osób. W jego opinii takich dowodów w aktach sprawy nie ma.

W opinii obrońcy sztygara Dariusza D., podczas śledztwa na siłę szukano dowodów, obciążających obecnych oskarżonych. Dariusz D. odpowiada m.in. za niewyznaczenie stref zabezpieczających przed wybuchem pyłu węglowego. Według obrony, przy likwidacji ściany wydobywczej takie strefy nie były wymagane.

Adwokat przekonywał, że jego klient działał zgodnie z przepisami, których interpretacja zmieniła się dopiero po tragedii w Halembie. Nigdy wcześniej on ani inni pracownicy nie usłyszeli zarzutów, a ich praca nie była kwestionowana przez nadzór górniczy - argumentował. Nie zgadza się też z zarzutem fałszowania próbek pyłu węglowego, który w kopalniach jest neutralizowany pyłem kamiennym. Aby prace nie były zatrzymane, zawartość tzw. części niepalnych w suchym pyle pobranym w wyznaczonych rejonach powinna wynosić powyżej 70-80 proc. O uniewinnienie wniósł także adwokat nadsztygara Ryszarda J., który w dziale wentylacji kopalni zajmował się m.in. zabezpieczeniem przeciwko wybuchowi pyłu węglowego. Według obrony J. nie wpływał na pobierających próby. Kwestionował wiarygodność zeznań próbobiorców, którzy obciążyli jego klienta.

Także wyroku uniewinniającego domaga się mec. Stanisława Mizdra, broniąca oskarżonego o poświadczanie nieprawdy w protokołach kontroli kopalnianych urządzeń Leona H. Podkreśliła, że zarzut - do którego jej klient zresztą się nie przyznaje - nie ma żadnego związku z katastrofą, bo dotyczy wpisu dokonanego na 11 dni przed wybuchem.

Następna rozprawa 16 grudnia. Sąd ma wtedy wysłuchać mowy ostatniego obrońcy i oskarżonych. Nie wiadomo czy tego samego dnia zapadnie wyrok.

Katastrofa w Halembie była największą tragedią w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Z powodu zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym, po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.

Jak ustaliły prokuratura i nadzór górniczy, kierujący kopalnią przyzwalali w niej na łamanie przepisów i zasad sztuki górniczej. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na byłym głównym inżynierze wentylacji kopalni i kierowniku jej działu wentylacji Marku Z. Odpowiada on m.in. za sprowadzenie katastrofy, w której zginęli górnicy. Były dyrektor Halemby Kazimierz D. jest oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia górników, co skutkowało śmiercią 23 osób. Jemu i Markowi Z. grozi do 12 lat więzienia.

Zarzuty stawiane pozostałym oskarżonym dotyczą m.in. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa i fałszowania dokumentów. O te przestępstwa podejrzani są zarówno pracownicy Halemby, jak i firmy Mard, która na zlecenie kopalni wykonywała prace pod ziemią.

Szefowi Mardu Marianowi D. prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia górników w okresie poprzedzającym tragedię, za co grozi mu do 8 lat więzienia.

Niespełna trzy lata po katastrofie w Halembie w polskim górnictwie doszło do kolejnego wypadku. 18 września 2009 r. w kopalni Wujek-Śląsk zginęło 20 górników, a 37 zostało rannych. Wątek dotyczący samej katastrofy katowicka prokuratura umorzyła, nie dopatrując się związku pomiędzy zachowaniem człowieka, a zapaleniem się i wybuchem metanu. Dopatrzyła się jednak nieprawidłowości, do których dochodziło w kopalni przed katastrofą. Oskarżyła o nie 56 osób, zarzucając im m.in. sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia pracowników.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Proces ws. katastrofy w Halembie - obrońcy domagają się uniewinnienia

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!