Prezydent Bytomia: Nie chcę zamknięcia kopalni, ale...

Prezydent Bytomia: Nie chcę zamknięcia kopalni, ale...
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kopalnia jest potrzebna, bo daje miejsca pracy. Ale to na barkach samorządu spoczywa ciężar radzenia sobie ze skutkami szkód górniczych i restrukturyzacji przemysłu ciężkiego - twierdzi Piotr Koj, prezydent Bytomia

Czy przewiduje pan jeszcze raz opiniowanie planu ruchu zakładu na 2012 rok kopalni Bobrek-Centrum, po zapowiedziach masówek górniczych związków?

- Spotkałem się przedstawicielami górniczych związków zawodowych na poczatku listopada i poinformowałem o wcześniejszych ustaleniach z kierownictwem kopalni. Zaproponowaliśmy kopalni „Bobrek-Centrum” przedłożenie skróconego planu ruchu – na rok 2012. Dzięki temu kopalnia mogłaby kontynuować wydobycie w przyszłym roku. Specjaliści mieliby też więcej czasu na opracowanie planu ruchu na lata: 2013 – 2015.

Mam nadzieję, że w trakcie tworzenia tego planu zostaniemy zaproszeni do rozmów i będzie on z nami konsultowany. Nie ma co ukrywać – to błąd człowieka, czyli zła ekspertyza stanu budynków była przyczyną katastrofy budowlanej w Karbiu. Jeśli do Urzędu Miejskiego wpłynie plan ruchu na 2012 rok, będę go opiniował, a decyzję podejmę po zapoznaniu się z dokumentami.

Czytaj także: Dlaczego Bytom powiedział „nie” Kompanii Węglowej

Podczas sesji, tłumaczył pan, że koszty naprawiania szkód górniczych w mieście są wyższe od wpływów do budżetu z tytułu opłaty eksploatacyjnej. Przecież szkody powinna naprawiać Kompania Węglowa. Czy zatem KW nie wywiązuje się ze swoich obowiązków albo trwa to zbyt długo (mam na myśli nie tylko ostatnią katastrofę w Karbiu, ale całe miasto – szkody w infrastrukturze drogowej, wodno-kanalizacyjnej)?

- Zacznijmy od tego, że opłatę eksploatacyjną musi uiszczać każdy przedsiębiorca wydobywający kopalinę, ale tylko 60 proc. tej opłaty trafia do gminy na terenie której prowadzone jest wydobycie. 40 proc. trzeba odprowadzać do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Problem wydobycia węgla to dla miasta także ciągnący się latami problem długów Spółki Restrukturyzacji Kopalń, uszkodzenia wodociągów czy instalacji gazowych. Miasto nie odzyskało jeszcze w całości od górnictwa odszkodowań, za rozebrane w latach 80-tych i 90-tych budynki uszkodzone na skutek wydobycia węgla.

Czy podczas spotkań z mieszkańcami, zauważył pan spadek przyzwolenia mieszkańców na wydobycie pod miastem? Czy są to ostre stanowiska czy raczej ostrożne obawy? Czym argumentowane?

- Bytomianie od dziesiątek lat żyją z problemem szkód górniczych – a wcześniej – ogromnego zanieczyszczenia środowiska. Nie da się ukryć, że jest to też problem zaniedbanego miejscami miasta – w wyniku restrukturyzacji przemysłu ciężkiego, zlikwidowano tu 6 kopalń i dwie huty.

Obiekty te, niejednokrotnie zabytkowe, które mogłyby być perełkami architektury postindustrialnej, niszczeją, zaniedbane są też tereny wokół nich, a mimo, iż leżą one na terenie miasta, gmina nie może ingerować w ich wygląd – sprzątanie czy rewitalizację, bo nie są one jej własnością. Do tego dochodzą jeszcze budynki mieszkalne, będące w zarządzie Bytomskiej Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie od dziesiątek lat nie przeprowadza się remontów. Albo dziurawe drogi, zarządzane przez Kompanię Węglową, na których kierowcy samochodów niejednokrotnie niszczą zawieszenia i koła.

Są w Bytomiu też na przykład ogródki działkowe, gdzie ludzie boją się przebywać, żeby nie wpaść do szybu górniczego, albo ogródki ciągle zalewane przez wodę, która wydobywa się z wyrobiska. Trudno dziwić się irytacji ludzi, którym pękają albo rozszczelniają się świeżo wyremontowane ściany i sufity czy odpadają kafelki w łazience. Z powodu szkód górniczych niszczeją też obiekty sakralne, szkoły, przedszkola czy instytucje kulturalne...

Zobacz film: Kwadratura węgla

Czy na zdaniu mieszkańców zaważyła mocno katastrofa w Karbiu czy od lat coraz mniej przychylnym okiem patrzyli na górnictwo?

- Po tym, co stało się w Karbiu, do Urzędu Miejskiego w Bytomiu wpływa bardzo dużo listów, także od byłych górników, którzy nie chcą, by kopalnia w sposób zagrażający ich bezpieczeństwu wydobywała węgiel. Wiele osób dzwoni i opowiada o swoich problemach z remontami. Stanowczo wypowiadają się właściciele mieszkań, domów i prywatnych przedsiebiorstw. Katastrofa budowlana w Karbiu jest bodźcem do coraz głośniejszego wyrażania swojego niezadowolenia z pracy kopalni. Nie zapominajmy, że nie jest ona jedynym zakładem pracy, działającym na terenie Bytomia. Chcą tu bezpiecznie pracować też inni przedsiębiorcy.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach wydał decyzję (wprawdzie dotyczącą JSW i Ornontowic), że nie mogą być opodatkowane podziemne wyrobiska górnicze. Ale czy Bytom obawia się, że będzie musiał zwracać kopalniom podatki? Jakie to może przynieść konsekwencje dla miasta?

- Stratę ok. 100 tysięcy złotych rocznie. Biorąc pod uwagę orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który dał spółkom górniczym możliwość ubiegania się o zwrot zapłaconego podatku 5 lat wstecz, Bytom będzie musiał zwrócić podmiotom górniczym około 0,5 mln złotych z tytułu podatku od nieruchomości.

Jakie widzi pan zatem rozwiązanie dla napiętej sytuacji na linii samorząd-kopalnia? Jak pogodzić interesy miasta i kopalni, która jest pracodawcą - także dla mieszkańców?

- Nigdy nie kwestionowałem tego, że kopalnia jest największym pracodawcą w mieście. Musi wydobywać węgiel zgodnie z przyznaną jej w 1999 roku koncesją i zabezpieczyć teren, pod którym odbywa się wydobycie, tak, żeby nie zagrażał bezpieczeństwu mieszkańców.

Czy wyobraża pan sobie Bytomia bez kopalni?

- W tym pytaniu kryje się zawarta teza, utrwalana w świadomości mieszkańców przez przedstawicieli górniczych związków zawodowych, jakobym chciał zamknąć kopalnię. Nigdy nie było to moim zamiarem, zresztą nie mam nawet takich kompetencji.

Nie zapominajmy jednak, że w Bytomiu mieszka ponad 160 tysięcy ludzi. Swoje firmy mają tutaj także osoby spoza Bytomia. Od wielu lat robimy wszystko, by ściągnąć do miasta dużych inwestorów, którzy stworzyliby miejsca pracy dla pozostałych mieszkańców i nie ukrywam, że przez szkodliwą działalność kopalni jest to utrudnione.

Czy wyobrażam sobie Bytom bez kopalni? Nie, nie wyobrażam sobie, ale bądźmy realistami - jeszcze kilkanaście lat temu nie wyobrażaliśmy sobie Bytomia tylko z jedną kopalnią. Życia bez kopalń kilkanaście lat temu nie wyobrażali sobie też na przykład mieszkańcy Zagłębia Ruhry. Tymczasem, po restrukturyzacji przemysłu ciężkiego stało się ono ośrodkiem kulturalnym, turystycznym i naukowym. Niemniej z całą stanowczością podkreślam – kopalnia jest Bytomiowi potrzebna, bo daje miejsca pracy. Jeszcze bardziej potrzebna jest jednak miastu pomoc ze strony państwa. Bo do tej pory, to na barkach samorządu spoczywa ciężar radzenia sobie ze skutkami szkód górniczych i restrukturyzacji przemysłu ciężkiego.

Czytaj także: Kompania Węglowa zapłaci Bytomiowi 24,6 mln zł odszkodowania
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Prezydent Bytomia: Nie chcę zamknięcia kopalni, ale...

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!