Ratownicy, którzy starają się dotrzeć do trzech górników zaginionych po wstrząsie w kopalni Zofiówka, nie odebrali dotąd żadnych sygnałów. W zagrożony rejon wciąż podawane jest powietrze; jeśli górnicy są w przeszukiwanym chodniku, dzięki temu mogą oddychać.
- Akcja ratownicza prowadzona jest w dwóch wyrobiskach. Jedno to chodnik, w którym nastąpił zawał. Drugie to równoległy chodnik wentylacyjny krzyżujący się z pierwszym wyrobiskiem w miejscu, za którym zawał ma już prawdopodobnie mniejszą skalę.
- Chodnikiem wentylacyjnym w poniedziałek nad ranem udało się doprowadzić tzw. lutniociąg z powietrzem do penetrowanego rejonu. Działają także bardziej wydajne wentylatory.
- Dzięki temu poziom stężenie metanu w powietrzu spadł na tyle, że w poniedziałek do południa ratownicy dotarli z aparatami do kończącego chodnik wentylacyjny skrzyżowania i spenetrowali odcinek chodnika, w kierunku w którym nastąpił główny zawał.
Jak poinformował podczas konferencji prasowej w poniedziałek w południe prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon, w zagrożony rejon wciąż podawane jest powietrze; jeśli górnicy są w przeszukiwanym chodniku, dzięki temu powinni móc oddychać.
Akcja ratownicza prowadzona jest w dwóch wyrobiskach. Jedno to chodnik, w którym nastąpił zawał. Drugie to równoległy chodnik wentylacyjny krzyżujący się z pierwszym wyrobiskiem w miejscu, za którym zawał ma już prawdopodobnie mniejszą skalę. Chodnikiem wentylacyjnym w poniedziałek nad ranem udało się doprowadzić tzw. lutniociąg z powietrzem do penetrowanego rejonu. Działają także bardziej wydajne wentylatory.
Dzięki temu poziom stężenie metanu w powietrzu spadł na tyle, że w poniedziałek do południa ratownicy dotarli z aparatami do kończącego chodnik wentylacyjny skrzyżowania i spenetrowali odcinek chodnika, w kierunku w którym nastąpił główny zawał. Następnie, ze względu na możliwy czas ich pracy, musieli się wycofać.
Jak mówił prezes JSW, ratownicy ci, przy użyciu Górniczego Lokalizacyjnego Odbiornika Pomiarowego o zasięgu do 25 metrów starali się z chodnika równoległego (położonego w odległości 19-25 m od zawaliska) lokalizować lampy mogących znajdować się w zawalisku górników. Nie udało im się to ani tam (na równoległym odcinku ok. 100 m), ani w spenetrowanym odcinku zawalonego chodnika - na długości ok. 30 m od skrzyżowania.
W poniedziałek ok. południa kolejny zastęp ratowników z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego wyruszył chodnikiem wentylacyjnym, aby po dotarciu do skrzyżowania z zawalonym wyrobiskiem, pójść w drugą stronę - w kierunku oddalonego o ok. 140 m przodka. Wcześniej, na podstawie m.in. rozmów z uratowanymi górnikami i rozmów telefonicznych sprzed wypadku ustalono, że poszukiwani mogą znajdować się po obu stronach skrzyżowania.
"Będziemy chcieli, zakładamy, że uda im się dotrzeć do końca tego chodnika i bezpiecznie wrócić" - wskazał Ozon dodając, że ratownicy, którzy przechodzili przez skrzyżowanie sygnalizowali, że początek tego wyrobiska jest w stosunkowo dobrym stanie. Jeżeli ten zastęp nie trafi na ślad poszukiwanych, wówczas do przeszukania pozostanie już tylko odcinek między skrzyżowaniem, a drugim miejscem, od którego od początku akcji koncentrują się działania ratowników.
To jednak odcinek, w których doszło do największych zniszczeń - niesprawdzony jeszcze na długości ok. 160 metrów. W pewnych obszarach prześwit, którym ratownicy mogą się w nim przeciskać, wynosi 0,6-0,8 metra. Powoduje to, że cały sprzęt, łącznie z aparatami, muszą ciągnąć za sobą lub pchać przed sobą. W tych warunkach starają się usuwać kolejne metry obwału. Od rana od strony bazy akcji zdołali się posunąć tamtędy jedynie o kilka metrów.
Czytaj więcej: W kopalni Zofiówka kolejny etap akcji ratowniczej