Były szef Lubelskiego Węgla przyjmował olbrzymie korzyści majątkowe w zamian za sprzedaż wysokoenergetycznego węgla ukraińskiej elektrowni. 9 października został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW
Nakaz zatrzymania wydali śledczy z ośrodka zamiejscowego lubelskiej Prokuratury Okręgowej w Białej Podlaskiej natychmiast po otrzymaniu ze Szwajcarii i Liechtensteinu dokumentów dotyczących przepływu pieniędzy na kontach podejrzanego. Sszef ABW, Bogdan Święczkowski zapewnił, że można spodziewać się kolejnych aresztowań w sprawie.
Śledczy stwierdzili, że pieniądze, jakie znajdują się na kontach Waldemara J., nie zgadzają się z jego oficjalnymi dochodami. Udało się im ustalić, że przyjął on od właścicieli firmy Czech-Pol i E-Line w sumie 8 milionów 853 tysiące dolarów w zamian za sprzedaż węgla po zaniżonych cenach elektrowni na Ukrainie. Łapówki w gotówce wręczali mu m.in. w Częstochowie, Wadowicach oraz Vaduz w Liechtensteinie Peter N. i Ryszard D., właściciele firm Czech-Pol oraz E-Line - czytamy w "Rz".
Zeznali, że kiedy Waldemar J. był szefem Lubelskiego Węgla z siedzibą w Bogdance, działał na szkodę spółki.
Waldemar J. od dłuższego czasu był związany prywatnie z prokurator Katarzyną Sawicką. Znali się jeszcze z Lublina. Jej ojciec Stanisław Stachowicz był prezesem zarządu kopalni Bogdanka. Ich rodzinne domy w lubelskiej dzielnicy Sławinek dzieliło zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Przez dłuższy czas żyli w konkubinacie. Właśnie ta znajomość zrujnowała Katarzynie Sawickiej karierę prokuratorską - przypomniała "Rz".
Swego czasu była bowiem jednym z najlepszych prokuratorów zajmujących się przestępczością zorganizowaną. Badała m.in. sprawę mafii pruszkowskiej. Jej kariera legła w gruzach, kiedy w styczniu 2004 roku tygodnik "Wprost" opublikował zdjęcia z sylwestra w hotelu Sobieski. Pani prokurator bawiła się tam w towarzystwie Romana Olszewskiego, ps. Sproket, wówczas uważanego za szefa grupy żoliborskiej, oraz Janusza Grafa zaprzyjaźnionego z szefem Pruszkowa Andrzejem Kolikowskim, "Pershingiem". Przyszła w towarzystwie Waldemara J., który wówczas właśnie wyszedł z aresztu po zapłaceniu olbrzymiej kaucji - 1,5 miliona złotych. Został aresztowany, kiedy okazało się, że od grudnia 2000 r. do czerwca 2002 r. wziął w sumie 2,5 miliona złotych łapówek. Były to "prowizje" w wysokości od 3 do 5 procent za wybór określonych firm do przewozu węgla. Najwięcej na tym procederze straciły PKP Cargo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prawie 9 milionów dolarów łapówki za węgiel