Premier chce zreformować górnicze emerytury - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Związki zawodowe stawiają warunek, by zmiany dotyczyły tylko górników dopiero rozpoczynających pracę.
Jak przypomina dziennik obecnie górnicy mogą na emeryturę odchodzić już po 25 latach pracy pod ziemią (bez względu na wiek), a każdy rok pracy liczy się im tak, jakby pracowali 1,5-1,8 roku. Do tych świadczeń państwo dopłaca 4,5 mld zł rocznie. "Gazeta" podaje przykład górników pracujących w czeskich prywatnych kopalniach, którzy idą na emeryturę dopiero po ukończeniu 63 lat.
Cytowani przez "GW" związkowcy, w odniesieniu do zapowiedzi premiera, stawiają jednak warunek: zmiany nie mogą objąć już zatrudnionych w górnictwie. Chcą, by nowej reformie podlegali nowo przyjęci do górnictwa i jednocześnie zapowiadają, że rozmowy dotyczące reformy górniczych emerytur będą bardzo trudne.
Związkowy argumentują w dzienniku, że obecnie do zawodu górnika przyciągają pracowników głównie emerytury. Pieniądze już nie, bo ich zdaniem na powierzchni można zarabiać porównywalne kwoty. Na dodatek praca pod ziemią jest bardzo niebezpieczna, bo "kopiemy coraz głębiej".
Rozwiązaniem mógłby być system przekwalifikowań, który pomógłby górnikom przechodzić do innej pracy, zanim pojawią się skutki zdrowotne.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Powrót negocjacji ws. górniczych emerytur