W skali świata rola węgla kamiennego w gospodarce nie maleje, a niektóre analizy wskazują na wzrost jego konsumpcji do 2040 roku. W perspektywie do 2030 roku nic też nie wskazuje, aby zapotrzebowanie na ten surowiec w Polsce miało się zmniejszyć. Pytaniem jest, w jakiej części będzie to węgiel krajowy, a w jakiej z importu? Wyzwaniem dla branży górniczej jest zatem zapewnienie jego dostaw po konkurencyjnej cenie, co staje się tym trudniejsze, że przyjdzie sięgać po nowe złoża, bardziej kapitałochłonne.
- Obiegowa teza, że świat odchodzi gremialnie od węgla, jest nieprawdziwa - przekonywał Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. - Produkcja węgla kamiennego przekracza 7 mld ton, w 2017 roku wzrosła o 200 mln ton, a wydobycie węgla brunatnego notuje stały poziom 800 mln ton.
Węgiel nadal zajmuje też stabilne trzecie miejsce jako nośnik energii pierwotnej, mając 20-proc. udział w globalnej strukturze zużycia (za gazem i ropą naftową).
Według prognoz Międzynarodowej Agencji Energii zużycie węgla do 2040 roku wzrośnie o 200 mln ton.
Jak wskazał prezes Olszowski, nieco inna sytuacja jest w Unii Europejskiej. Produkcja węgla kamiennego systematycznie maleje, z 350 mln ton w 1960 roku, do nieco ponad 60 mln ton w 2017 r. Wydobycie i zużycie węgla brunatnego jest bardziej stabilne i wynosi 380 mln ton.
Bardzo różny jest też miks energetyczny w poszczególnych krajach UE i udział w nim węgla – od niemal zerowego, do 80 proc. (Polska, Estonia).
- Patrząc na prognozy zapotrzebowania na węgiel, w 2030 roku w Polsce będzie potrzeba około 56 – 57 mln ton węgla kamiennego, czyli na zbliżonym poziomie do obecnego wydobycia - podkreślił Janusz Olszowski.
Czytaj również: Reformy się opłaciły. Nikt nie stawia już pytań o polski węgiel
Zdaniem Sławomira Obidzińskiego, prezesa zarządu spółki Węglokoks, pytaniem jest, jaka będzie w najbliższych latach struktura geograficzna zużycia węgla w Polsce. W zeszłym roku jego import (13,3 mln ton) był znacznie wyższy niż eksport (6,3 mln t), a węgiel z zagranicy miał duży udział w krajowym popycie.
- Import węgla będzie się utrzymywał, bowiem sprowadzane są zwykle inne gatunki surowca, niż produkowane w kraju - stwierdził Obidziński. - Tym niemniej jego wolumen może rosnąć.
Jak mówiono w debacie, o wyborze węgla przez krajowych odbiorców zadecyduje głównie jego cena oraz biznesowa opłacalność wydobycia.
- Bardzo trudno będzie utrzymać obecny wolumen wydobycia w Polsce i konkurencyjny poziom cen węgla, bowiem trzeba budować nowe kopalnie i sięgać po złoża wymagające coraz większych nakładów - ocenił Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w latach 1997-2001. - Aby krajowe górnictwo utrzymało rentę geograficzną (bliskiego położenia od odbiorców), musi jednak inwestować, czego brakowało w ostatnich latach.
Projekty inwestycji w przemyśle górniczym, szczególnie w segmencie węgla koksującego, pilnie obserwują przedstawiciele branży hutniczej w Polsce.
- Gdyby nie pojawiły się nowe inwestycje a produkcja węgla malała, to wrócimy do fundamentalnego pytania: być albo nie być (w Polsce) - stwierdził Sanjay Samaddar, prezes zarządu ArcelorMittal Poland, dyrektor generalny części wschodniej europejskiego segmentu wyrobów płaskich. - Musielibyśmy przejść na technologie pieców elektrycznych, do czego potrzebna jest duża podaż złomu, niewystarczająca w Polsce.
Zapewnił on, że grupa ArcelorMittal jest perspektywicznym konsumentem węgla koksowego w Polsce, więc gdy jego produkcja wzrośnie, może ją całą skonsumować na miejscu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polski węgiel może liczyć na duży zbyt. W branży czuć optymizm