- Jeżeli zgodzimy się na podwyżki proponowane przez górnicze związki, będziemy musieli wstrzymać przyjęcie 3 tys. nowych pracowników - alarmuje zarząd Kompanii Węglowej. - To cios poniżej pasa - odpowiadają związkowcy.
- Chcemy się rozwijać i zwiększyć zatrudnienie, ale w obecnej sytuacji ekonomicznej zgoda na wysokie podwyżki zablokuje rekrutację - nie pozostawia złudzeń Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii.
Wylicza, że spółka gotowa jest zgodzić się na średnią podwyżkę w wysokości 242 zł brutto dla każdego pracownika, co kosztowałoby około 225 mln zł. Związkowcy proponują tymczasem, by pensje wzrosły średnio o 464 zł, co pochłonęłoby według KW 429 mln zł. I właśnie ta różnica ponad 200 mln zł jest kością niezgody i może pogrzebać szansę kilku tysięcy młodych ludzi marzących o pracy w kopalniach.
W tym roku Kompania zadeklarowała, że przyjmie 4,1 tys. nowych pracowników, z których 700 zostało już zatrudnionych (pozostali mają być przyjmowani w kolejnych miesiącach). Spółka podkreśla, że jako jedna z niewielu w Polsce przyjmuje do pracy, a nie zwalnia.
Tymczasem związkowcy przekonują, że argumenty o wstrzymaniu przyjęć nowych ludzi to cios poniżej pasa. - Nie ulegniemy presji i podczas negocjacji ten osobliwy argument nie będzie miał dla nas znaczenia. Prezes Kompanii chyba zapomniał, że nowi ludzi mają zastąpić tych, którzy odchodzą na emerytury. A do ich przyjęcia zobowiązał się już dawno, gdy kwestia podwyżek w ogóle nie była jeszcze dyskutowana - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.
We wstrzymanie przyjęć nie wierzy też Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności", który przekonuje, że Kompania szuka oszczędności nie tam, gdzie powinna. Związkowcy przygotowali bowiem własną analizę kosztów, z której wynika, że proponowane przez nich podwyżki pochłoną nie 429 mln zł, ale 300 mln zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Podwyżki albo przyjęcia w Kompanii Węglowej. Cios poniżej pasa?