W środę przed sądem w Lubinie zostało skazanych pięciu pierwszych spośród dziewiętnastu oskarżonych o wyłudzanie pieniędzy od kopalni Polkowice-Sieroszowice, należącej do KGHM.
Większość oskarżonych to pracownicy KGHM Polska Miedź, w tym także dozoru. W śrdoę sąd uznał winnymi i skazał pięć osób, które przyznały się do zarzutów oszustwa w sumie na ponad 70 tys. zł i zdecydowały dobrowolnie poddać karze.
Wymierzył im kary od pół roku do roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem tytułem próby. Muszą też zapłacić grzywny do trzech tys. zł. Mają również obowiązek naprawienia szkód, do których się przyczynili - niektórzy po kilkanaście tysięcy. Wiele osób już zwróciło wyłudzone od kopalni pieniądze, ale są jeszcze takie, które nie - czytamy w dzienniku.
Na rozprawę nie przyszła osoba, na którą wszyscy najbardziej czekali - znany działacz związkowy, przewodniczący KZZ Pracowników Dołowych, głogowianin Jan M.
To on ma najcięższe zarzuty - że zorganizował proceder wyłudzania z funduszu socjalnego kopalni dofinansowań do kolonii dziecięcych, których w rzeczywistości nie było. Także na swoje dzieci.
Fałszywe faktury powstawały w zaprzyjaźnionym z nim biurze turystycznym w Legnicy. Prokuratura twierdzi, że naciągnął kopalnię lub pomógł naciągnąć w sumie na ponad 50 tys. zł - czytamy w "Gazecie Lubuskiej".
Początkowo przyznał się do zarzutów i miał dobrowolnie poddać karze uzgodnionej z prokuratorem. Ale w środę jego pełnomocnik poinformował, że się z tego wycofuje. W związku z tym on i 13 innych oskarżonych będzie miało odrębny proces. Grozi im do 12 lat pozbawienia wolności.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pierwsze kary dla naciągaczy z KGHM