W górniczej sztolni ćwiczebnej Sztygarka, podlegającej Muzeum Miejskiemu, nikt nie powinien pojawiać się od 2002 roku. Kategorycznie zabraniał tego raport BHP opracowany przez magistrat - pisze "Dziennik Zachodni".
Dyrektor Muzeum Miejskiego Sztygarka, Gabriela Vozsnak-Kowalska, przyznaje że wiedziała o zaleceniach raportu BHP z 2002 roku. Tłumaczy jednak, że nie mogła wymóc na ówczesnych władzach, by w budżecie miejskim znalazły się pieniądze na remont instalacji elektrycznej i odwodnienie kopalni.
Jak mówi dyrektor Vozsnak-Kowalska, po zaleceniach sztolnia została zamknięta. Pojawiali się w niej tylko konserwatorzy, którzy obsługiwali urządzenia odwadniające. Stosy pism były kierowane do magistratu, ale pozostały bez echa.
Tymczasem, jak ustalił "DZ", od 2002 roku w górniczych korytarzach oprócz konserwatorów przebywała m.in. grupa dzieci i młodzieży z Będzina (była to nagroda za zwycięstwo w jednym z konkursów), grupa VIP-ów zaproszona przez lokalne władze, a nawet ekipa filmowa TVN-u, która kręciła tu jeden z odcinków popularnego serialu Detektywi.
W każdej chwili wadliwa instalacja elektryczna o natężeniu 500 wolt mogła stać się przyczyną tragedii. Ciągle się psuła, więc w czasach, kiedy odbywały się tu praktyki uczniowskie, kable zwierane były często "na krótko", wbrew przepisom.
Te zaniedbania dalej nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie specjaliści z KWK Juliusz w Sosnowcu-Kazimierzu, którzy kilka dni temu dokładnie przyjrzeli się pompie odwadniającej sztolnię. Okazało się, że powinna zostać już dawno wyłączona, bo nie ma zabezpieczenia przed porażeniem prądem! Gabriela Vozsnak-Kowalska twierdzi, że o tym nie wiedziała.
Złą sytuację potwierdziła także specjalna komisja, powołana w trybie pilnym w Urzędzie Miejskim. Pompa została wyłączona, ale to jeszcze bardziej komplikuje sytuację, bo część korytarzy sztolni szybko wypełnia woda. Przez dwa dni wypompowywali ją strażacy. Efekt ich pracy wystarczy na dwa tygodnie.
We wrześniu mają się rozstrzygnąć losy sztolni. Od oceny stanu podziemnych korytarzy przez specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zależy czy zostanie zamknięta, udostępniona grupom szkoleniowym, czy być może stanie się jednak po latach prawdziwą atrakcją turystyczną.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Niebezpieczna Sztygarka