Tego jeszcze nie było - jedna z najbardziej wpływowych osób w górnictwie poszła na współpracę z katowicką prokuraturą i ujawniła, że międzynarodowy koncern produkujący kombajny miał fundusz na łapówki dla dyrektorów kopalni.
Firma należała do szwedzkiego koncernu Sandvik, światowego giganta zajmującego się produkcją kombajnów, wiertnic oraz systemów urabiających i transportujących dla górnictwa. W 2007 r. w ramach konsolidacji marek w szwedzkim koncernie spółka Voest-Alpine (V-A) zmieniła nazwę na Sandvik Mining and Construction i obsługuje rynek w Europie Środkowo-Wschodniej. Do zeszłego roku J. był jej prezesem.
Według informacji "Gazety" biznesmen jest teraz kluczowym świadkiem w prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach śledztwie dotyczącym korupcji przy dostawach kombajnów dla kopalni Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego, Jastrzębskiej Spółki Węglowej, KGHM oraz Lubelskiego Węgla. Kiedy oficerowie ABW przeszukali dom J. w Austrii (ma podwójne obywatelstwo), poszedł na współpracę z prokuraturą i przyznał, że kierując Voest-Alpine, dawał lub kazał dawać łapówki.
Twierdził, że inaczej firma nie byłaby w stanie zawierać kontraktów z kopalniami. Wartość łapówek wyliczana była procentowo od wartości każdej dostarczanej maszyny. W nagrodę za ujawnienie korupcji J. skorzysta z klauzuli bezkarności.
W środowisku górniczym okrzyknięto go "małym świadkiem koronnym".
Na podstawie jego zeznań ABW zatrzymała czterech podejrzanych. Według naszych informacji to byli dyrektorzy kopalni Jaworzno i Rudna oraz górniczej spółki Lubelski Węgiel. - Są podejrzani o przyjęcie ponad pół miliona złotych łapówek - potwierdza prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Odmówił jednak ujawnienia szczegółów sprawy.
Nieoficjalnie wiadomo, że nazwiska zatrzymanych znalazły się w kalendarzach zabezpieczonych przez ABW w domu J. W prokuraturze skonfrontowano go z zatrzymanymi. Podtrzymał, że dawał im łapówki. I wymienił nazwiska ponad 40 osób z branży, które V-A skorumpowało. Kwota łapówek: ok. 10 mln zł.
- Biorąc pod uwagę kwotę oraz liczbę zaangażowanych w proceder osób, jest to największa afera korupcyjna w historii polskiego górnictwa - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Zarzuty przedstawiono też jednemu z byłych pracowników V-A, który w imieniu prezesa korumpował dyrektorów kopalni.
Prokuratura bada także kulisy zawarcia przez V-A wartego 10 mln zł kontraktu na serwisowanie górniczego sprzętu w kopalniach Kompanii Węglowej. Podpisano go bez przetargu. - Cztery lata temu śledczy sprawdzali, czy nie doszło do niegospodarności, i umorzyli sprawę - mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. Wtedy jednak prokuratura nie wiedziała, że V-A dawało łapówki.
Pär Altan, wiceprezydent grupy Sandvik, napisał do "Gazety", że spółka przeprowadziła wewnętrzną kontrolę, aby ustalić fakty, oraz w pełni współpracuje z prokuraturą. "Z uwagi na to, że śledztwo trwa, nie możemy się na ten temat wypowiadać szczegółowo" - podkreślił Altan i zapewnił, że korupcyjne praktyki są sprzeczne z kodeksem postępowania obowiązującym w spółce Sandvik. "Wszelkie takie zachowania są dokładnie badane i karane" - zaznaczył wiceprezydent koncernu.
To kolejna afera w górnictwie. W styczniu do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko kilkunastu byłym dyrektorom kopalni i byłym szefom Kompanii Węglowej oraz Katowickiego Holdingu Węglowego. Zarzucono im przyjęcie ponad 3 mln zł łapówek od firmy Emes Mining Service.
Według informacji "Gazety" nazwiska oskarżonych w tej sprawie pojawiają się też w sprawie korupcji przy zakupie kombajnów.
Andrzej J. nie odpowiedział na pytania "Gazety".