Kijów przygotowuje do sprzedaży kopalnie węgla kamiennego. Z prywatyzacji górniczych spółek rząd może uzyskać nawet 400 mln dolarów.
Władze ostrzegają, że jeśli zobowiązania, których podejmie się inwestor, nie zostaną zrealizowane, przedsiębiorstwo wróci w ręce państwa, a naruszający reguły nie otrzyma wyłożonych pieniędzy.
- Dotacje z budżetu na kopalnie systematycznie rosną, a wydobycie węgla spada - argumentuje Natalia Korolewska, parlamentarzystka z ramienia Bloku Julii Tymoszenko, jedna ze współautorek projektu prywatyzacji branży węglowej. Sprawa przekazania kopalń w ręce prywatnych inwestorów ciągnie się już od kilku lat.
W ubiegłym roku prezydent Wiktor Juszczenko nieraz wspominał o konieczności sprzedaży kopalń, które potrzebują modernizacji. W listopadzie w jednym z ukraińskich zakładów doszło do awarii, w wyniku której zginęło kilkudziesięciu górników. Tragiczne wydarzenia jeszcze bardziej przyspieszyły pracę nad prywatyzacją branży węglowej.
Część ekspertów twierdzi, że sprzedaż kopalń doprowadzi do przekazania ich w ręce biznesmenów związanych z obecnym rządem. - Zainteresowani prywatyzacją sektora górniczego są zarówno przedstawiciele Partii Regionów, jak i rządzącej koalicji. Dlatego wszystkim będzie zależeć, aby sprzedaż była zgodna z prawem - odpowiada na zarzuty Natlia Korolewska. Teraz kopalnie pozostają pod kontrolą państwa i ukraińskich oligarchów. W górnictwo inwestuje m.in. Rinat Achmetow i Siergiej Taruta.
Przyczółki w ukraińskiej branży węglowej mają też zagraniczni inwestorzy. Spółka Lubel, która zarządza kopalniami w pobliżu granicy z Polską, w grudniu przeprowadziła ofertę prywatną i jej udziałowcami stało się kilka instytucji finansowych z USA i Europy. Do końca tego roku firma ma pojawić się na AIM.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kopalnie z Ukrainy skuszą inwestorów