Na Śląsku huczy - pisze "Gazeta Wyborcza" - chodzi o Kazimierza Żyrka, związkowca, który jeszcze pięć lat temu jak lew walczył o przetrwanie kopalni Silesia. Dzisiaj pomaga ją sprzedać Szkotom
- Sprzedaż Silesii: sprawą zajmują się prawnicy
- Gibson Group chce dać 200 mln zł za Silesię
Kazimierz Żyrek jest dzisiaj pełnomocnikiem chcącej kupić kopalnię spółki Gibson Group International.
Żyrek to góral z Węgierskiej Górki - pisze o związkowcu "Gazeta Wyborcza". Ślusarz po zawodówce, był konserwatorem instalacji c.o. w Miejskim Zarządzie Budynków Mieszkalnych w pobliskim Żywcu. Zarabiał mało, więc postanowił szukać szczęścia w Czechowicach - Dziedzicach. Zaczynał jako ładowacz, później fedrował węgiel na ścianie.
Pomagał zakładać w firmie pierwszą w kopalniach węgla kamiennego "Solidarność". Został przewodniczącym zakładowej organizacji. - Bezkompromisowy, hałaśliwy, prędzej mówił, niż myślał - pisze GW. Podczas jednej z pikiet krzyczał do prezesów Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, że przepuści ich przez kominy w Oświęcimiu.
Kiedy ze spółki przeznaczono do likwidacji trzy kopalnie, w tym "Silesię", Żyrek postanowił, że związek będzie bronił zakładu. Z roku na rok kopalnia powiększała straty. W 2003 r., po powstaniu Kompanii Węglowej, Silesia miała być ponownie likwidowana. Żyrek zorganizował na dole strajk 300 górników i wygrali.
Tamto zaangażowanie złamało Żyrkowi kwitnącą karierę biznesmena. Dla nikogo nie było bowiem tajemnicą, że związkowiec zajmował się handlem węglem. - Po strajku na Silesii usłyszałem, że niepotrzebnie fiknąłem i jako biznesmen jestem skończony. I faktycznie. Z dnia na dzień odcięto mnie od węgla - opowiada Żyrek w "Gazecie Wyborczej".
Firma Euro-Pol w 1999 r. miała 1,6 mln zł zysku. Ale kiedy wybudowała hotel przy trasie Katowice - Bielsko-Biała, zaczęły się kłopoty. Nadwiślańska Spółka Węglowa przestała sprzedawać im węgiel. Teraz hotel Rist należy do banków.
Żyrek ma ok. 8 mln zł długu, a jego nazwisko widnieje na liście dłużników niewypłacalnych.
W 2006 r. został emerytem. Dziś jest pełnomocnikiem firmy, która chce kupić kopalnię Silesia. Od 1995 r. firma przyniosła 150 mln zł strat. Aktualnie ma jeszcze 100 mln ton węgla zapasu, ale żeby go wydobyć potrzeba inwestycji na poziomie 350 - 400 mln zł.
Kazimierz Żyrek jest jednym z dwóch pełnomocników Gibson Group International Ltd i reprezentuje spółkę w negocjacjach z Kompanią Węglową. Jest też wiceprezesem spółki z o.o. Gibson Group International, która nie podjęła jednak działalności. Powstała tylko po to, żeby wysondować rynek górniczy w Polsce. Żyrek zapewnia, że to nie on szukał Szkotów, ale Szkoci znaleźli jego. - Gdy sprzedaż kopalni zostanie sfinalizowana, Żyrek ma zamiar usunąć się w cień. - Nie będę ani szefem, ani właścicielem, ani pracownikiem kopalni - podkreśla.
Jednak mało kto w to wierzy - pisze GW. Zdaniem osób związanych z górnictwem dawny związkowiec nie zapomniał o swoich korzeniach i chce wrócić do branży, w której można sporo zarobić.
- Jest za cienki na taki interes - mówi jeden z konkurencyjnych wobec Solidarności związkowców. Żyrka wyparli się jego koledzy z komisji zakładowej "S" w Silesii. To właśnie na prośbę związkowców Tom Gibson napisał list, w którym zapewniał, że Żyrek nie będzie zaangażowany w działalność kopalni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kopalnia Silesia: Kazimierz Żyrek - "za cienki na taki interes"