- Zależało nam na sprzedaży Silesii. Uważaliśmy, że z różnych względów społecznych i gospodarczych jest to niezły interes - mówi w wywiadzie dla "Polska Dziennik Zachodni" wiceprezes KW Jacek Korski.
- Gdybyśmy naprawdę dostali te 205 mln zł, to dodatkowo na polskim rynku, w polskim górnictwie pojawiłby się przedsiębiorca, który mógłby nas czegoś nauczyć, w sensie nowych rozwiązań technicznych, organizacyjnych. I dlatego zgodnie z umową wiążącą obie strony do 30 czerwca, działając w jak najlepszej wierze, prowadziliśmy postępowanie. Robiliśmy wszystko, żeby zmieścić się w terminie. Nawet pewne rzeczy wykonaliśmy za oferenta. Zresztą 9 maja pan Gibson dziękował nam, że w tej procedurze prowadzimy koncern GGI za rękę - mówi wiceprezes KW "Polsce Dziennik Zachodni".
- Stawia nam się zarzut, że zamknęliśmy przetarg i nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć, co dalej. Ano właśnie to w jakiś sposób potwierdza nasze intencje. Nie nastawialiśmy się ani przez chwilę na to, że ta transakcja nie dojdzie do skutku. Stało się inaczej. Wyciągnęliśmy jednak wnioski. Na mocy zarządzenia pana prezesa Kugiela został powołany zespół, który ma powiedzieć do końca września, co dalej z kopalnią Silesia. Skład jest bardzo mocny: są to pracownicy merytoryczni centrali Kompanii Węglowej, wielu ze stopniami naukowymi, zapraszamy też różnych specjalistów, żeby odpowiadali nam na konkretne pytania - mówi Korski.
Zdaniem Korskiego słabością Silesii są płytkie, ciasne szyby i to, że przez lata nie podejmowano tam wielkich inwestycji.
YERYCHO, 13.08.2008 10:28
w., 13.08.2008 10:05
rylec, 13.08.2008 08:21