Po zawarciu w czwartek porozumienia płacowego, kopalnia Budryk wznowiła w piątek pracę po trwającym półtora miesiąca strajku. Przedstawiciele kopalni nie ukrywają jednak, że powrót do normalności zajmie kilka dni.
Tomaszewska: - Po skontrolowaniu dwóch ścian wybobywczych inspektorzy uznali, że jedna z nich jest w stosunkowo dobrym stanie technicznym, natomiast wyrobiska w rejonie drugiej z nich są w takim stopniu obniżone, że uniemożliwia to poruszanie się tam kombajnu.
Istotną sprawą - dodała - jest utrzymujące się na stałym poziomie zagrożenie pożarowe. Specjaliści ustalili takie zasady doprowadzania powietrza w rejon dwóch ścian, by nie zwiększało to zagrożenia podziemnym pożarem. Zwiększenie ilości powietrza w tym rejonie może bowiem stworzyć sprzyjające warunki do samozapłonu węgla.
W piątek (1.02) po południu w kopalni zebrał się zespół do spraw zagrożeń metanowych i wentylacyjno- pożarowych, który przeanalizował sytuację i określił procedury związane z bezpiecznym wznowieniem robót górniczych. Przedstawiciele kopalni szacowali wcześniej, że być może uda się wznowić wydobycie już w poniedziałek (4.02). Jak mówili, choć kopalnia wznowiła pracę po strajku, do normalności jeszcze daleko.
Rzecznik kopalni Mirosław Kwiatkowski: - Nie można jeszcze powiedzieć, że kopalnia pracuje normalnie. Absencja jest wciąż bardzo wysoka, związana z urlopami i zwolnieniami chorobowymi zarówno tych, którzy strajkowali, jak i tych, którzy nie uczestniczyli w proteście.
W pierwszy dzień po strajku do pracy przyszło ok. 660 osób. Zwykle na pierwszej zmianie pracuje ich nawet dwukrotnie więcej. Dyrekcja zakładu liczy jednak, że 4.02 sytuacja wróci do normy i eksploatacja węgla zostanie wznowiona. Rzecznik zapewnił, że pierwsza zmiana górników bez przeszkód weszła w piątek rano do kopalni i podjęła pracę. Na dół zjechało ponad 350 górników, którzy rozpoczęli przygotowania do wznowienia wydobycia. Prowadzona jest konserwacja i rozruch maszyn i urządzeń.
Zanim ściany wydobywcze znowu ruszą trzeba będzie m.in. zwiększyć wysokość zarówno ścian, jak i wyrobisk przyścianowych, sprawdzić i umożliwić pracę bezczynnych przez półtora miesiąca urządzeń (głównie kombajnów i przenośników) oraz przywrócić prawidłową wentylację.
Według rzeczniczki Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) Katarzyny Jabłońskiej-Bajer, w wyniku strajku kopalnia nie sprzedała węgla wartości blisko 90 mln zł. W styczniu każdy dzień przestoju oznaczał ok. 2,9 mln zł związanych z tym strat. Kopalnia nie zawarła też na czas porozumień cenowych z tymi odbiorcami węgla, z którymi łączą ją kontrakty wieloletnie i nie podpisała nowych umów. Wielu odbiorców ostrzegło pisemnie spółkę, że może poszukać sobie nowego dostawcy.
Porozumienie, kończące rozpoczęty 17 grudnia ub.r. strajk - jeden z najdłuższych w historii polskiego górnictwa - zawarto w czwartek wieczorem w Jastrzębiu Zdroju. Ok. północy na powierzchnię wyjechali górnicy od kilku tygodni okupujący podziemne wyrobiska, a w czwartek (31.01) rano przerwano prowadzoną pod ziemią i na powierzchni głodówkę.
Jak poinformował jeden z liderów protestujących, Wiesław Wójtowicz, protestujący uprzątnęli już miejsca swojego podziemnego protestu, usuwając legowiska, kuchnie polowe i przenośne toalety.
Strajkujący wzięli na jeden dzień urlopy. Wójtowicz zapewnił, że od nowego tygodnia praca ruszy pełną parą. Jego zdaniem, wydobycie uda się wznowić w kilka dni. Na niedzielę (3.02) związki planują spotkanie w sali w pobliżu kopalni dla górników, którzy uczestniczyli w proteście i ich rodzin, zapraszają też dyrektora zakładu.
Z kolei w poniedziałek Wójtowicz zamierza podczas spotkań z kolejnymi zmianami przedstawiać całej załodze zasady osiągniętego porozumienia. Zapewnia, że jest też do dyspozycji każdego górnika, który chciałby z nim porozmawiać. Wierzy, że uda się zasypać podziały między strajkującą częścią załogi i tymi, którzy w proteście nie uczestniczyli.
- To praca polegająca na zaufaniu, bo jeden polega na drugim. Myślę jednak, że nie będzie zadrażnień i podziałów. Protestowali ci, którzy są solą tej kopalni, a bardzo wielu innych popierało nas, choć nie uczestniczyli w strajku - podkreślił Wójtowicz.
Jedno z głównych założeń zawartego porozumienia to powołanie 6-osobowego zespołu roboczego, który od lutego rozpocznie prace nad zasadami wyrównania płac w kopalniach JSW. Proces ten ma się zakończyć z końcem 2010 roku. Pierwotnie spółka planowała zakończyć standaryzację wynagrodzeń do końca 2011 roku.
Na mocy porozumienia górnik ścianowy powinien na początku lutego w ramach wyrównania za 2007 rok otrzymać ok. 2200 zł brutto, czyli 1500 zł netto, oraz podwyżkę wynagrodzenia - w 2008 r. na poziomie ok. 10% - to wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w całej spółce.
Protest w kopalni Budryk przybierał różne formy - od okupacji na powierzchni zakładu i okupacji siedziby dyrekcji kopalni, przez protest podziemny na poziomach 1050 m i 700 m, po głodówkę - na powierzchni i pod ziemią. Strajkujący spędzili w kopalni Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra, ich żony pojechały do Warszawy, by spotkać się z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem - spotkanie nie doszło do skutku.
Zobacz także: Uff, wreszcie koniec strajku w Budryku