Pomysł Jarosława Zagórowskiego, prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, by fedrować sześć, a nawet siedem dni w tygodniu, by sprostać wciąż rosnącej koniunkturze na węgiel wywołał ostre sprzeciwy. Związkowcy są oburzeni pomysłem odebrania im wolnych sobót i niedziel.
Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, przekonywał ostatnio w naszym portalu, że sytuację mogłoby uratować wprowadzenie pracujących sobót, a nawet niedziel. Zobacz więcej: Zagórowski: mój "fanklub" potrafi mnie tylko opluwać
Deklaracja wywołała burzę. Wolne soboty i niedziele dla górników to jeden z postulatów słynnego porozumienia jastrzębskiego z 3 września 1980 roku. Do dziś górnicy bronią tego zapisu tak samo zaciekle jak prawa do wcześniejszych emerytur po 25 latach pracy na dole. - Nie po to walczyliśmy o wolne soboty i niedziele, żeby teraz górnik musiał harować na okrągło - mówi w dzienniku twardo Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności".
Prezes Zagórowski w rozmowie z "Gazetą" uspokaja, że nie zamierza łamać prawa górników. Podkreśla, że zgodnie z kodeksem pracy dalej pracowaliby pięć dni w tygodniu. Wprowadzono by jedynie dodatkową zmianę, która pozwoliłaby kopalniom fedrować przez cały czas.
- Dyskusja dopiero się zaczyna. Na razie przekonuję związkowców - mówi Zagórowski i dodaje, że prawdziwym problemem może być brak ludzi na rynku pracy. - Już teraz firmy zewnętrzne pracujące dla nas mają kłopoty z ludźmi, a za chwilę takie kłopoty zaczniemy mieć my.
- Gdyby prezes Zagórowski lepiej przygotował już istniejące ściany do wydobycia, nie musiałby teraz wymyślać pracy w soboty i niedziele. Wiele kopalń ma jeszcze niewykorzystane rezerwy. Poza tym maszyny też muszą trochę odsapnąć - mówi w dzienniku Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Część menedżerów związanych z górnictwem popiera Zagórowskiego, ale nie chcą przyznać tego głośno, żeby nie narazić się związkowcom. - Plan jest dobry, ale trzeba by przyjąć nowych ludzi. A to z kolei znów są koszty - mówi w "GW" jeden z nich.
W praktyce część śląskich kopalń i tak fedruje już przez siedem dni w tygodniu, w tym w soboty oraz niedziele. Oficjalnie weekend to czas na remont sprzętu, prace przygotowawcze i ograniczone wydobycie, zgodne z tzw. limitami, które ma każda kopalnia. Ale naprawdę to okazja do tego, by poprawić wyniki spółki i dać dodatkowo zarobić ludziom. Górnicy, którzy pracują w weekendy, zarabiają bowiem dwa razy tyle co w dni powszednie. Tymczasem gdyby kopalnie fedrowały w ruchu ciągłym, nadgodziny nie byłyby już tak atrakcyjne jak teraz - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koniunktura zmusi kopalnie do niedzielnego fedrowania?