Brakuje 2,6 mln ton węgla koksującego. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej jego wydobycie spada. Z tego powodu za rok ArcelorMittal kupi za granicą 2 mln ton tego surowca
- Nie jesteśmy zaskoczeni, bo wiemy, jakie są ich potrzeby - przyznaje w dzienniku Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW, spółki będącej największym producentem węgla koksowego w Europie. - Jednak z powodu niższej podaży ograniczyliśmy dostawy do wszystkich odbiorców, zarówno w kraju, jak i za granicą - tłumaczy.
JSW bez nowych inwestycji nie zwiększy wydobycia, bo po węgiel trzeba schodzić coraz niżej, a na to potrzeba czasu i pieniędzy. Nowe pola wydobywcze Pawłowice i Bzie-Dębina zaczną działać za osiem lat. Nie wiadomo, kiedy uda się dotrzeć do złóż w przejętym przez JSW w styczniu Budryku (jest tam ok. 140 mln ton tego węgla).
Węgiel koksujący jest najbardziej energetyczny i tylko on nadaje się do produkcji koksu. Stąd również jego cena - na świecie dochodzi do 250 - 300 dolarów, w Polsce przekracza 200 dol - podaje "Rz".
- W latach 90. w ramach restrukturyzacji górnictwa redukowano też produkcję węgla koksującego - mówi Andrzej Krzyształowski, rzecznik Arcelor Mittal Poland, właściciela największej i najnowocześniejszej w Europie koksowni Zdzieszowice, która jest głównym odbiorcą surowca z JSW. - Deficyt na rynku wynosi ok. 2,6 mln ton. Załamanie produkcji w JSW w 2007 r. zmusiło nas do importu 400 tys. ton. W tym roku w USA i Czechach kupimy 1,5 mln ton węgla koksującego - tłumaczy w "Rz".
Szacuje się, że w 2009 r. firma zwiększy import do 2 mln ton, bo spadłaby produkcja stali (Mittal jest właścicielem hut).
Zasoby węgla koksującego w Polsce są spore. Np. w Halembie należącej do Kompanii Węglowej może być go 200 - 300 mln ton. Ale by dotrzeć do tych pokładów, potrzeba 1,5 mld zł na inwestycje. A KW takich pieniędzy nie ma.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koksownie muszą importować węgiel