Zapasy węgla będą większe niż eksport. Ten zamknie się w tym roku w ok. 6,5 mln ton. Bo węgiel jest za tani, by opłacało się go wywozić za granicę.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, to szefowie elektrowni Dolna Odra i Opole zawiadomili władze Kompanii, że nie odbiorą 800 tys. ton węgla. Oba zakłady należą do największej w branży Polskiej Grupy Energetycznej. Szef koncernu Tomasz Zadroga tłumaczy, że głównym powodem decyzji jest spadające zapotrzebowanie na energię elektryczną. Niektóre spółki obrotu, będące w grupie, sprzedały w styczniu i lutym nawet o 10 proc. mniej energii niż w podobnym okresie 2008 r. Dlatego PGE ogranicza produkcję, przede wszystkim w elektrowniach opalanych węglem kamiennym, w których koszty wytwarzania są wysokie. Prezes Zadroga zapewnia, że nie chodzi o wymuszenie obniżki cen paliwa. – Nie prowadzimy żadnej gry, trwają negocjacje z Kompanią i mamy nadzieję, że uzgodnimy warunki dostaw i rozliczeń.
Jeden z zagranicznych koncernów obecnych w Polsce także zawiadomił już Kompanię, że rezygnuje z odbioru węgla w tym roku. Już wcześniej firma zdecydowała się na import, ale jej szefowie nie chcą teraz komentować sprawy i ujawniać szczegółów. – To nie wojna z górnictwem. Polscy producenci mają za wysokie ceny, dlatego jeśli ich nie obniżą, to kolejne firmy energetyczne wezmą z nas przykład – mówi jeden z nich. – Teraz polski węgiel jest najdroższy w Europie .
Cena jednego gigadżula energii z krajowego węgla wynosi ok. 11,6 zł. Przy koszcie surowca ok. 60 dolarów za tonę w portach Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia 1 GJ z takiego surowca na północy Polski (wliczając transport) to koszt ok. 10 zł. Jednak na Śląsku to nadal ok. 13 zł, stąd działającym tam elektrowniom opłaca się kupować surowiec krajowy.
– Koszty transportu są bardzo wysokie, bo np. jego cena ze Śląska na północ kraju to więcej niż koszt transportu węgla w Stanach Zjednoczonych z Pensylwanii na drugi koniec kraju – oblicza Jarosław Szczepański, ekspert rynku węglowego.
O zmniejszeniu dostaw węgla rozmawiają przedstawiciele poznańskiej grupy Enea i Lubelskiego Węgla Bogdanka – to ten zakład jest głównym źródłem zaopatrzenia należącej do Enei Elektrowni Kozienice. – W lutym spadek popytu na energię elektryczną wyniósł u nas 2,7 proc. – mówi prezes Enei Paweł Mortas. I to główny powód renegocjacji umowy na dostawy paliwa.
Z szacunków „Rzeczpospolitej” wynika, że tegoroczne zapasy węgla, które pozostaną na zwałach, mogą sięgnąć nawet 8 mln ton. Licząc średnią cenę surowca (energetyczny jest tańszy, koksujący droższy, ale jego jest mniej), to dla kopalń utrata przychodów ok. 2,8 mld zł.
Energetycy używają jeszcze jednego argumentu w rozmowach ze spółkami węglowymi – przejścia na węgiel brunatny, tańszy ponaddwukrotnie. Bo choć emituje więcej CO2, to taniej wyjdzie zapłacić za dodatkową emisję, niż używać węgla kamiennego, który dla energetyki zawodowej zdrożał w Polsce w tym roku o ponad 40 proc.