Import węgla do Polski w 2017 roku wyniósł około 13,3 mln ton. W branży obawiają się, że w roku 2018 i latach następnych ten import będzie się mocno zwiększał. - Import węgla, w szczególności dla szeroko rozumianych potrzeb energetycznych, i to z kierunku wschodniego, jest wstydem narodowym - mówi portalowi WNP.PL Marek Ściążko, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej. A szef Sierpnia 80 Bogusław Ziętek podkreśla paradoksalność tego, że wynegocjowaliśmy w Unii Europejskiej zgodę na powstanie i uruchomienie nowych bloków energetycznych Opole, Jaworzno, Kozienice i Ostrołęka, a palić będziemy w nich nie naszym, lecz rosyjskim węglem.
- Rodzimi producenci węgla nie sięgają po nowe złoża surowca, a to się zemści.
- Polska elektroenergetyka będzie potrzebować węgla, natomiast rodzime kopalnie nie będą w stanie sprostać zapotrzebowaniu.
- Dlatego też trzeba będzie coraz więcej węgla sprowadzać z zagranicy.
- Moim zdaniem import węgla, w szczególności dla szeroko rozumianych potrzeb energetycznych, i to z kierunku wschodniego, jest wstydem narodowym - mówi portalowi WNP.PL dr hab. inż. Marek Ściążko, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej. - Niedawno zamierzaliśmy wprowadzać bariery celne dla ograniczenia importu, chcemy uniezależnienia energetycznego, a rzeczywistość pokazuje, że bez importu nie damy rady zaspokoić potrzeb rynku. Czy nie należy przemyśleć ponownie związków strategii górnictwa i energetyki? Produkujemy łącznie ponad 50 mln ton węgla dla tego segmentu, z czego 20 proc. zużywamy w nieefektywnym obszarze generującym niską emisję - zaznacza Ściążko.
Jego zdaniem może już czas definitywnie ograniczać zużycie węgla dla ogrzewnictwa rozproszonego poprzez wprowadzanie gazu sieciowego, a węgiel przeznaczyć do efektywnej energetyki zawodowej.
- Bardzo podoba mi się stwierdzenie, że import węgla do Polski to powód do narodowego wstydu - mówi portalowi WNP.PL Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80. - Jest rzeczą nieprawdopodobną, że pozwalamy do kraju, który węglem stoi, wwozić 13 mln ton, głównie rosyjskiego węgla. Chcę przypomnieć, że w czasach poprzedniej koalicji PO-PSL wielkość ta osiągnęła około 10 mln ton i na granicach stanęły blokady. Dziś w Polsce zaczyna brakować naszego własnego surowca. Import rośnie i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić. I nikt nic z tym nie robi. Obecny rząd ma ogromne zasługi w kwestii uporządkowania struktury organizacyjnej rynku węgla, strategicznego połączenia z energetyką, repolonizacji energetyki oraz walki o sprawy węgla na forum UE. Natomiast zupełnie nie dostrzega nieporadności górniczego managementu, który traci stworzone przed górnictwem szanse. Oczywiście rozwiązań w zakresie ograniczenia importu węgla do Polski jest kilka. Ale najważniejsze jest zwiększenie produkcji z własnych kopalń, ponieważ już dzisiaj widać, że węgla dla energetyki zabraknie - ocenia Ziętek.
Wskazuje przy tym, że konieczne będzie jego zastępowanie węglem z importu i gazem. Nie jest to korzystne dla rodzimych producentów surowca.
- Paradoksalne jest to, że wynegocjowaliśmy w Unii Europejskiej zgodę na powstanie i uruchomienie nowych bloków energetycznych Opole, Jaworzno, Kozienice i Ostrołęka, a palić będziemy w nich nie naszym, lecz rosyjskim węglem - irytuje się Bogusław Ziętek. - Praktycznie oddaliśmy również całkowicie najcenniejszy rynek odbiorców indywidualnych, gdzie cena węgla jest najwyższa. A za chwilę, chcąc zabezpieczyć dostawy do energetyki zawodowej, oddać będziemy musieli rynek ciepłownictwa. A wszystko dlatego, że ludzie, którzy się zajmują wydobyciem, nie radzą sobie z zadaniami, jakie przed nimi stoją - ocenia Bogusław Ziętek.
Czytaj także: Marek Ściążko: Bez importu węgla nie damy rady zaspokoić potrzeb rynku
Znaczna część gospodarstw domowych w Polsce ogrzewa swój dom najtańszym paliwem, jakim pozostaje węgiel. Z analiz krajowych producentów wynika, że zużycie węgla opałowego w sektorze komunalno-bytowym utrzymuje się w ostatnich latach na względnie stabilnym poziomie 9-10 mln ton rocznie. Polskie kopalnie co roku dostarczają na rynek 6-6,5 mln ton węgla opałowego, a kolejne ok. 3-4 mln ton pochodzi z importu. W dużej części jest to węgiel z Rosji.
Największym graczem w tym segmencie rynku jest Polska Grupa Górnicza, która odpowiada za ponad 40 proc. sprzedaży węgla dla potrzeb sektora komunalno-bytowego. W tym roku PGG zamierza zwiększyć produkcję sortymentów grubych i średnich.
Zobacz też: PGG w 2018 roku: stabilizacja wydobycia, więcej węgli grubych i średnich
- Jednym z kluczowych elementów prognozowania wydobycia węgla w perspektywie krótkiej, tzn. 5-10 lat, i długiej, tj. 20-30 lat, jest poprawne rozpoznanie efektywnych ekonomicznie zasobów - zaznacza Marek Ściążko.
Jego zdaniem jednak kategorie stosowane w górnictwie krajowym nie przystają do nowoczesnego patrzenia na gospodarkę. Plan rozwoju zarówno wydobycia, jak i kopalń, winien bowiem przewidywać przede wszystkim przyszłe koszty wydobycia, a nie tylko dostępność techniczną nowych pokładów węgla. Patrząc z tego punktu widzenia, wszystkie scenariusze przedstawione w Programie dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce są mało prawdopodobne.
- W scenariuszu niskim zakłada się pozyskanie w 2030 r. ok. 56 mln ton węgla, ale już w roku 2017 wydobycie było niższe od zakładanego w programie. Ponadto do kraju zaimportowano ponad 13 mln ton węgla, z tego ok. 9 mln ton z Federacji Rosyjskiej, aby pokryć zapotrzebowanie rynku - podkreśla Marek Ściążko. Pozostaje zatem otwartym pytanie, jaki będzie poziom importu węgla do Polski w kolejnych latach. Kurczący się poziom krajowego wydobycia nie napawa tu optymizmem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Import węgla do Polski. Bez nowych złóż problem będzie narastał