Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski za uzasadniony uznał wzrost wynagrodzeń w Polskiej Grupie Górniczej. Zastrzegł jednak, że ewentualne podwyżki trzeba pogodzić z realizacją planu inwestycyjnego firmy. Związkowcy domagają się 10-procentowego wzrostu płac. To kosztowałaby spółkę ok. 350 mln zł rocznie. W branży zadają pytanie, czy stać ją na taką podwyżkę i jakie będą tego konsekwencje, gdyby ceny węgla spadły.
- W końcu stycznia związki zawodowe w Polskiej Grupie Górniczej wystąpiły do zarządu spółki o rozpoczęcie rozmów w sprawie podwyżek wynagrodzeń.
- Związkowcy podkreślają 10 proc. podwyżki i oprócz tego przywrócenie zawieszonych wcześniej składników wynagrodzenia jest konieczne.
- To jest pozadyskusyjne (potrzeba wzrostu wynagrodzeń w PGG - red.), jest tylko kwestia, jak sprawić żeby one wzrosły i nie spowodować załamania planu inwestycyjnego - zaznaczył 5 marca br. wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski po obradach Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Górnicy chcą 10-proc. podwyżki, choć średnia powyżej 6,5 tys. zł. Minister zabrał głos