Górnicy z Bielszowic zaczną wiosną prace 1160 m. pod ziemią. Pniówek planuje uruchomić poziom 1140 m. Najgłębiej - na 1290 m. - zejdą górnicy z Budryka
- redukcja węgla z głębokich złóż jest trudna, ale nie niemożliwa -ocenia prof. Józef Dubliński, naczelny dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa. -Coraz niższe schodzenie wiąże się z większymi zagrożeniami: wybuchami metanu, pożarami, tąpnięciami.
Obecnie na ścianach głębszych niż kilometr pracują górnicy w pięciu kopalniach.
- Musimy odpowiedzieć na pytanie, jak nie przekraczać bariery ryzyka - mówi Piotr Buchwald, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. - Im głębiej, tym większe trzeba ponieść nakłady na klimatyzację, odmetanowienie i podpory przeciwtąpaniowe - wylicza Jacek Sobczyk z Instytutu Mechaniki Górotworu PAN. W kopalni Pniówek rozbudowa pola Pawłowice 1 na głębokości 1140 m do 2022 r. kosztować będzie 1,1 mld zł. Wyższe koszty wydobycia mogą się odbić na cenach surowca. Gdyby zaś węgiel energetyczny kosztował powyżej 400 zł za tonę (obecnie ok. 230 zł), a koksowy ponad 500 zł (dziś ok. 340 zł) - energetyka i przemysł stalowy łaskawszym okiem patrzyłyby na surowiec z Rosji. - By utrzymać ceny, spółki musiałyby szukać oszczędności, bo inaczej spadłyby im zyski - uważa prof. Wiesław Blaschke z Zakładu Ekonomiki PAN.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Górnictwo sięga granic możliwości