Giełdowa grupa Famur chce przekonać kopalnie, by w niebezpieczne miejsca zamiast ludzi wysyłały maszyny. Pierwsze bezobsługowe ściany wydobywcze mogą zacząć działać już za 11 lat.
Projekt e-kopalń zakłada nie tylko bezobsługowe prowadzenie ściany wydobywczej, ale i jej elektroniczną kontrolę z powierzchni. - By poprawić efektywność, górnictwo będzie musiało informatyzować dół kopalń - mówi "Rzeczpospolitej" Bednarz. - Dużą rolę zaczynają odgrywać systemy, dzięki którym możliwe jest szybkie pozyskiwanie informacji i podejmowanie decyzji. Nasz pomysł to ethernet pod ziemią - dodaje.
Elementem systemu E-kopalnia jest system diagnostyczny pozwalający wykryć awarię, nim się zdarzy, i jej zapobiec. Nie dochodzi do zatrzymania maszyn i wstrzymania wydobycia. A dobowy zastój w kopalni to utrata ok. 7 mln zł przychodu - wyjaśnia "Rz".
Projekt opracowało należące do Famuru Polskie Centrum Techniki Górniczej. Pomysł wziął się m.in. z tego, że nowe pokłady węgla są coraz głębiej (ponad 1 km) i ich eksploatacja wiąże się z coraz większymi nakładami finansowymi, co przekłada się na rosnące koszty wydobycia. Poza tym coraz głębsze wydobycie jest też bardziej niebezpieczne.
Wdrożenie e-kopalni w jednym zakładzie może trwać od kilku miesięcy do dwóch lat. Kosztowałoby kilkanaście mln zł. Według wiceszefa Famuru pierwsza bezzałogowa ściana, której praca nadzorowana będzie przez system E-kopalnia, mogłaby ruszyć w najbliższej dekadzie - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Zobacz także:
Polecamy Państwu prezentację (format .pps) Grupy Famur, zatytułowaną "Grupa Famur - nowe kierunki modernizacji podziemnejeksploatacji węgla" (kliknij tu), którą przedstawiono na konferencji Górnictwo-Energetyka.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Górnictwo: bezzałogowe wydobycie w 2020 roku?