Kompania Węglowa nie zna szczegółów pozwu złożonego przez szkocką grupę Gibson w związku z unieważnieniem przez zarząd spółki przetargu na sprzedaż kopalni Silesia. Nie zamierza jednak zmienić decyzji w tej sprawie.
"Wiemy, że taki pozew został złożony w sądzie. Czekamy na szczegółowe informacje, czego dokładnie dotyczy i jaki jest jego zakres. Sprawą zajmą się prawnicy. Nasze stanowisko dotyczące zasadności unieważnienia przetargu pozostaje niezmienne" - powiedział Jan Czypionka z biura komunikacji KW.
Według nieoficjalnych informacji, szkocki inwestor, który za 250 mln zł (z VAT) chciał kupić od KW kopalnię z Czechowic-Dziedzic, w swoim pozwie powołał się na art. 189 kodeksu postępowania cywilnego. Stanowi on, że "powód może żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny".
Prawdopodobnie chodzi o to, by sąd zdecydował o nieważności uchwały zarządu Kompanii Węglowej, unieważniającej przetarg. Wówczas możliwy byłby powrót do rozmów, a po spełnieniu wszystkich formalności przez Gibson Group "sfinalizowanie transakcji". Kompania nie zamierza jednak wracać do unieważnionego w pierwszej połowie lipca przetargu.
Przetarg na sprzedaż kopalni unieważniono, bo inwestor nie spełnił w terminie wszystkich formalności. Przedstawiciele Gibson Group deklarowali natomiast, że procedury formalne są w toku i zostaną spełnione. Inwestor chciał przedłużenia czasu obowiązywania oferty przetargowej do końca września. Poprzedni termin upłynął z końcem czerwca.
Po unieważnieniu przetargu w Kompanii Węglowej powołano zespół, który ma przeanalizować sytuację i możliwości dalszego działania kopalni "Silesia". Według wcześniejszych informacji, możliwe jest zarówno dalsze funkcjonowanie zakładu w strukturach KW i inwestycje w kopalni, jak i np. ogłoszenie nowego przetargu.
Wcześniej jako jedyną alternatywę wymieniano tzw. uśpienie kopalni, czyli zamknięcie jej, ale z możliwością późniejszego powrotu do złóż. Wiadomo jednak, że obecnie zarząd firmy szuka możliwości dalszej pracy "Silesii" i nie myśli na razie o jej zamknięciu.
O tym, że nie ma zamiarów zamknięcia kopalni, mówił też niedawno wicepremier Waldemar Pawlak. "Nie sądzę, nie ma takich zamiarów" - powiedział. Podkreślił, że decyzja o unieważnieniu przetargu należała do zarządu KW, a nie ministra gospodarki.
Według wcześniejszych informacji KW, "Silesia" przynosi rocznie ponad 36 mln zł strat, a nakłady potrzebne na udostępnienie tam nowych złóż to ok. 1,3 mld zł. Związkowcy z kopalni przekonują, że straty to efekt braku inwestycji, który doprowadził do zmniejszenia wydobycia. Ich zdaniem, zakład może być rentowny. Związki sprzyjały wcześniej sprzedaży kopalni Gibsonowi i obwiniały zarząd KW, iż unieważniając przetarg działa na szkodę firmy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gibson nie kupił kopalni, więc podał KW do sądu