Górnictwo Żądania płacowe nie idą w parze z efektywnością górników. W ostatnich czasach śląskie kopalnie wydobywają coraz mniej węgla. Natomiast płace górników rosną szybko.
"Puls Biznesu" prównał wydobycie w poszczególnych spółkach węglowych w kolejnych latach z zatrudnieniem i zestawił to z wynagrodzeniem górników. Główna prawidłowość, a raczej nieprawidłowość, to wzrost płac przy spadku efektywności produkcji. Liderem jest JSW. Tylko w ciągu półtora roku przeciętne wynagrodzenie na zatrudnionego w JSW wzrosło o ponad 1 tys. zł — do 6185,98 zł, a wydajność w tym czasie spadła o ponad 10 proc. Spadły także zyski spółki. W tym roku zarząd JSW obiecał załodze 12,5 proc. podwyżki, związkowcy żądają 16,5 proc.
Podobnie problem wygląda w Katowickim Holdingu Węglowym. Na plus wyróżnia się Kompania Węglowa, w której efektywność w stosunku do wynagrodzenia spadła najmniej.
Ciekawy tok myślenia prezentuje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Jego zdaniem, najpierw trzeba podnieść płace, a potem mówić o wydajności.
— Płaca powinna być bezwzględnie powiązana z efektywnością pracy. Pora skończyć z zasadą: czy się stoi, czy się leży... — uważa Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Z najnowszych danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że wydajność pracujących na dole górników spadła o 6 proc., a liczona w tonach na pracownika o 4,6 proc. w porównaniu z lipcem roku ubiegłego, kiedy wydobycie zmniejszyło się aż o ponad 6 mln ton. A płace? Według Głównego Urzędu Statystycznego wynagrodzenia w kopalniach wzrosły w tym czasie o ponad 20 proc.! - wylicza "Puls Biznesu".
Branżę na razie ratuje, jednocześnie zaciemniając obraz, koniunktura. Tylko z tego tytułu przychody w ciągu siedmiu miesięcy wzrosły o ponad 2 mld zł — do 12 mld zł. Hossa nie trwa jednak wiecznie.
— Drastycznie maleje wydobycie, a rosną koszty i płace. Słowem — w górnictwie tak źle jeszcze nie było — ocenia Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.