Dwie konkurujące ze sobą spółki chcą wydobywać węgiel ze złóż dawnej kopalni "Jan Kanty" w Jaworznie. Budzi to sprzeciw części mieszkańców, którzy obawiają się szkód górniczych. Przyszłość projektów zależy od tego, czy na wydobycie zgodzi się samorząd.
W ubiegłym roku samorząd nie zgodził się na podjęcie eksploatacji przez spółkę HMS Niwka, która chce eksploatować złoża dawnej sosnowieckiej kopalni "Niwka-Modrzejów". Samorządowcy argumentowali m.in., że choć ok. 90 proc. wydobycia i związanych z tym szkód na powierzchni byłoby w Jaworznie, firma płaciłaby podatki w Sosnowcu, gdzie jest jej siedziba. Oceniono także, że eksploatacja spowodowałaby znaczne szkody w mieście. Zdanie władz Jaworzna podzieliło samorządowe kolegium odwoławcze. Teraz sprawę rozpatrzy sąd.
W sierpniu tego roku wnioski o wydanie tzw. decyzji środowiskowych, warunkujących realizację inwestycji, złożyły w magistracie dwie inne spółki z ograniczoną odpowiedzialnością: firma o nazwie KWK oraz Spółka Węglowa Jaworzno. Obie chcą eksploatować część złóż (przede wszystkim pokład 510) zamkniętej kopalni "Jan Kanty", choć zamierzają to robić w różny sposób.
W środę mija termin, w którym mieszkańcy mogli składać swoje wnioski do raportu środowiskowego złożonego przez spółkę KWK, natomiast uwagi do raportu SW Jaworzno można składać do 22 września. Do pierwszego raportu - jak poinformował Marzyński - wpłynęło dotąd pięć wniosków, podpisanych przez ok. 70 osób.
"Teraz rozpoczną się analizy związane z uwarunkowaniami środowiskowymi proponowanych inwestycji. Dziś trudno przesądzać, jakie będą decyzje. W przypadku decyzji negatywnych procedura może potrwać ok. trzech miesięcy; decyzje pozytywne dla wnioskodawców wymagają więcej czasu, z reguły od 6 do 9 miesięcy" - powiedział rzecznik.
Samorządowcy wyliczyli, że oba wnioski dotyczą eksploatacji pod ok. jedną czwartą powierzchni miasta, w tym pod dużymi osiedlami mieszkaniowymi. Plan zagospodarowania przestrzennego nie wyklucza eksploatacji węgla na tym terenie, przewiduje jednak szereg obostrzeń związanych z ochroną powierzchni. Niedopuszczalna ma być tzw. eksploatacja "na zawał", czyli z pozostawianiem pustek po eksploatacji węgla - musiałyby one być wypełnione tzw. podsadzką.
Spółka KWK, która w środę publicznie zaprezentowała swój projekt budowy kopalni "Mariola", chciałaby zbudować zupełnie nową kopalnię w rejonie tzw. Wapniówki w dzielnicy Jaworzna: Szczakowej. Chciałaby wydrążyć dwie tzw. upadowe, czyli chodniki prowadzące z powierzchni na głębokość ok. 600-700 m; nie będzie wówczas potrzeby budowy szybów. Firma SW Jaworzno chciałaby natomiast wykorzystać część infrastruktury dawnej kopalni "Jan Kanty".
Kapitał spółki KWK to obecnie 400 tys. zł, jednak - jak podkreśla jej prezes i współudziałowiec Piotr Kosowicz - firma ma za zadanie jedynie przygotowanie projektu i uzyskanie koncesji resortu środowiska na eksploatację węgla z tego rejonu; gdy to się uda, w przedsięwzięcie, wyceniane na ok. 600-700 mln zł, mają zaangażować się inwestorzy branżowi. Prezes nie wymienił nazw potencjalnie zainteresowanych tym firm. 52 proc. udziałów w spółce KWK należy do firmy BBI Development.
Inwestor chciałby rozpocząć drążenie chodników krótko po otrzymaniu koncesji - aby o nią wnioskować, musi jednak mieć pozytywną decyzję środowiskową magistratu. Pierwszy węgiel kopalnia miałaby wydobyć w 2016 r. Szczytowe wydobycie sięgnęłoby 10 tys. ton węgla na dobę. W sumie - jak szacuje spółka - z tego rejonu można wydobyć ok. 30 mln ton węgla, z kilku pokładów. Wydobycie miałoby być prowadzone do 2030-31 roku.
Kopalnia "Mariola" miałaby zatrudnić ok. 1,6-2 tys. pracowników. W środę prezes Kosowicz przekonywał mieszkańców Jaworzna, którzy przyszli na konferencję prasową w tej sprawie, o korzyściach związanych z budową zakładu oraz o tym, że szkodliwy wpływ na środowisko będzie zminimalizowany. Mieszkańcy boją się jednak szkód. Wkrótce planowane jest specjalne spotkanie z mieszkańcami na temat projektowanej inwestycji.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dwie spółki chcą wydobywać węgiel dawnej kopalni "Jan Kanty"