Eksperci wskazują, że wzmocnienie krajowych firm energetycznych byłoby celowe ze względu na przewidywany wzrost presji konkurencyjnej w imporcie energii. Pozycja na rynku międzynarodowym będzie jednak zależała nie od wielkości, a od struktury aktywów wytwórczych. A ta jest teraz korzystna dla zagranicznych graczy.
Zarazem od kiedy doszło do powstania czterech grup energetycznych, czyli PGE, Taurona, Enei i Energi, a było to już ponad dekadę temu, co pewien czas odżywają pomysły dalszej konsolidacji energetyki pod skrzydłami państwa.
Pamiętana jest próba sprzedaży Energi na rzecz PGE z 2010 roku, zablokowana przez UOKiK. Sporo emocji na tle konsolidacji sektora powstało też na początku 2015 roku, kiedy ówczesny minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński poinformował, że kierowany przez niego resort chce rozpocząć proces konsolidacji w sektorze energetycznym przed wyborami.
Jeśli odnosić tamtą zapowiedź do elektroenergetyki, to poza zapowiedziami nic więcej się nie wydarzyło. Pomysły konsolidacyjne żyją jednak własnym życiem. Po przejęciu najpierw aktywów Engie Energia Polska przez Eneę, a potem polskich aktywów EDF przez PGE znowu pojawiły się informacje świadczące o tym, że za jakiś czas pomysły fuzji w energetyce mogą przybrać realne kształty.
W dalszej części tekstu
- Ile grup powinno tworzyć strukturę polskiej energetyki?
- Jakie argumenty przemawiają za dalszą konsolidacją?
- Czym grozi pełne otwarcie na europejski rynek energii?
- Skutki konsolidacji dla rynku krajowego
- Jak miałaby wyglądać operacja scalania sektora od strony techniczno-prawnej
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy PGE, Tauron, Energa i Enea powinny być jedną firmą?